środa, 6 lutego 2013

W poszukiwaniu czasopism o książkach - Zeszyty Literackie


Zeszyty Literackie nr 120

Obiecałam zdać relację z moich poszukiwań czasopisma z wartościowymi recenzjami książek.

Szukając miesięcznika Nowe Książki, którego nie ma mogę znaleźć w żadnej księgarni ani w Internecie, kupiłam Zeszyty Literackie. Miałam co prawda w pamięci, sprzed kilku lat, gdy ostatnio do nich zaglądałam, że nie jest to czasopismo poświęcone recenzjom lecz samym tekstom, ale postanowiłam zajrzeć. Skoro już robię taki 'risercz', wygląda na to, że trochę 'w poszukiwaniu straconego czasu'...

I bardzo dobrze się stało.  Czy to moje zainteresowania się zmieniły, czy raczej jubileuszowy 120. numer jest po prostu świetny, lektura bardzo mnie wciągnęła.

Charakter kwartalnika redagowanego od 30 lat  przez Barbarę Toruńczyk, początkowo z Paryża, teraz z ul. Foksal w Warszawie pozostał niezmienny. Jest to czasopismo poświęcone ‘sztuce czystej’, niemal całkowicie literaturze: poezji – wyśmienicie międzypokoleniowo reprezentowanej, prozie – najwybitniejszych polskich pisarzy starszego pokolenia i nielicznych młodych oraz eseistyce. Dzięki zrządzeniu losu (cokolwiek to znaczy) mogłam dziś, w 2013 r. zapoznać się z historią powstania tego czasopisma w 1982r. (wspomnienie B. Toruńczyk Krucha bezcenna rzecz),  stąd jasne jest już dla mnie, to, co przedtem było zaledwie skojarzeniem. Zeszyty są jakby młodszym rodzeństwem Kultury Giedroycia i tworzone są z tą samą myślą chronienia wartości kulturowych i intelektualnych przenoszonych tylko i wyłącznie przez słowo pisane. Wspominając początek tego projektu, który był, jest i mam nadzieję będzie, projektem zaprzyjaźnionej grupy wybitnych indywidualności kultury polskiej związanej z opozycją, dawnym KORem i emigracją intelektualną indywidualności takich jak np. Czesław Miłosz i Josif Brodski (za życia) czy wciąż i niezmiennie Stanisław Barańczak i Adam Zagajewski.

Po 30 latach nieprzerwanego wydawania ZL, w tej samej, zaprojektowanej przez Ewę Kuryluk w 1982r. szacie edytorskiej, Toruńczyk podsumowuje:
Już sama długotrwałość pisma o przyświecających nam ambicjach jest zjawiskiem bez precedensu w Polsce. Nie poprawia to jednak mojego samopoczucia. […] Boli mnie arogancja wielkich mediów wobec kultury, ich niekompetencja. Czuję się bezsilna wobec ich atrakcyjności i władzy, mierzi mnie ich marność umysłowa, etyczna i artystyczna.

Jest źle. Niestety. ZL są dotowane z budżetu i przez darczyńców z biznesu oraz prywatne osoby, które są wymienione z nazwiska, tak niewiele ich jest…
Konkluzja jest jednak jedna - trzeba robić swoje. Trzeba wierzyć w siłę słowa. Nie ma od niego nic trwalszego. Toruńczyk formułuje na głos, co powiedziałby Giedroyc w tych trudnych dla kultury wysokiej czasach: Musi pani wyszukiwać ludzi, którzy mają coś do powiedzenia. Talent to rzadka, ale i krucha rzecz. O tym nie wolno zapominać. Wiara w pisarza, wiara w siłę słowa i dobre efekty długotrwałych wysiłków twórczych – tylko to może uratować polską kulturę.

Tak się składa, że ja też wierzę w słowo i jego siłę.

Co mnie szczególnie poruszyło w 120. numerze ZL?

literaturlana.com
Poezja Adama Zagajewskiego oraz sposób, w jaki o niej napisała  Krystyna Jaworska. Żadnego żargonu utrudniajacego odbiór! Esej Ewy Bieńkowskiej o Budenbrookach Manna, z którego można wiele się nauczyć na temat czytania klasyków Czytane po latach – „Buddenbrookowie”. Słowa miłości i podziwu skierowane z więzienia przez Adama Michnika do Barbary Toruńczyk po wydaniu 1. numeru Zeszytów: Jesteś cudowna i kochana, że miałaś ten pomysł […]Szkic o dolinie rzeki Douro, i inny o Petersburgu, wspomnienia o Miłoszu, poezja Hartwig i wiele innych. Także to, że kwartalnik jest dostępny w formacie na czytnik (28 pln za rocznik) i ma swoją stronę, jak przystało na dzisiejsze czasy.

Oto autobiograficzny wiersz wspaniałego, uznanego na świecie, Adama Zagajewskiego, urodzonego w czerwcu 1945r. w Lwowie i repatriowanego do Polski, w czasach komuny emigranta, obecnie pomieszkującego ma zmianę w Stanach i w Polsce. Wyboldowanie moje :)

Adam Zagajewski Dżungla
Przecież to czysty przypadek: śląskie miasto,
Na horyzoncie hałdy, na ulicy starzy ludzie
mówiący przywiezionym ze Wschodu językiem,
potem odkrycie muzyki, Brubeck, Charlie Parker,
koncert Rachmaninowa i Siódma Symfonia,
odkrycie, że jest coś innego, zupełnie innego,
muzyka od początku obca i piękna jak Gerta Garbo
 w szpiegowskim filmie, wśród pospolitych figur,
i pierwsze poezje, które przemówiły do mnie,
wystawa księgarni jak licytacja dobrych manier,
lecz także gruby ksiądz w poplamionej sutannie
nauczyciel kłamliwej historii o ostrej twarzy sępa,
szkolne bale, gdzie nasze koleżanki, tak zwyczajne,
zmieniały się nagle w tajemnicze istoty,
główna ulica (wydawała się nam fragmentem
wielkiej metropolii) i podmiejskie ogrody, pachnące
chwastami, a w jesieni pożywnym dymem z ognisk.
Dlaczego właśnie to dziwne zestawienie czerni
I bieli, zieleni i błękitu – czerni było najwięcej
- a nie idee, nie spokój pracowni filozofa,
nie konspekt inżyniera, stenografia mojego ojca,
tylko chaos, chaos plam, dźwięków i zapachów,
dżungla, wspaniały chaos, który potem
przez całe życie próbuje się zrozumieć, uporządkować,
bezskutecznie, bo zawsze brakuje czasu,
uwagi, i tak już zostaje, byle jak, w brulionie
pokreślonym skośnymi liniami fioletu,
w brulionie, którego tekturowe okładki
Zwijają się jak skrzydła nietoperza, w zeszycie,
który płowieje i znika w otchłani
najniższej szuflady, znika, lecz właściwie
jest nieśmiertelny.

9 komentarzy:

  1. Takich wpisów brakuje! Rzadko kto sięga po ZL więc dziękuję za post:) polecam jeszcze książki wydane, można też znaleźć na stronie ZL:)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Pewnie, pewnie :) Sama wypatrzyłam dla siebie komplet esejów Herberta i dwupak Zagańczyka - także o sztuce śródziemnomorskiej.
    Zamierzam wyruszyć w te wakacje w podróż na południe Europy i to z córką. Będzie miała najdłuższe wakacje w życiu (po maturze, a ja... będę przygotowana :)
    Zuza sama poddała mi ten pomysł. Ale jak? Ale skąd?

    Wyobraźcie sobie, że do jej liceum wpadł na zajęcia z wiedzy o kulturze... wicenaczelny Zeszytów Liteackich Marek Zagańczyk. Zrobił na młodych kolosalne wrażenie! A wiecie jak to jest w tym wieku. Każdy powinien wtedy "dostać kopa do góry"... I coś takiego chyba nastapiło u mojej córki :) Nagle pojawiły się u niej ambicje, żeby czegoś się dowiedzieć, coś nowego zobaczyć, itd., itp.
    Mówię Wam, najważniejsza jest praca u podstaw!

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie Nowe Książki są zawsze w Empiku...
    A kilka numerów wstecz był właśnie artykuł o Barbarze Toruńczyk.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyrazy zazdrości :) Jak pisałam gdzie indziej pan w EMPIKu powiedział, że najbliżej są dostępe w Krakowie (10 egz.) i wysunął hipotezę, że tam chyba więcej czytają :)
      Zupełnie inaczej widzi to mój drogi mąż. On uważa, że wręcz przeciwnie. W Warszawie nie ma ani jednego egzemplarza, bo tu właśnie więcej czytają.
      Dodał jeszcze, że nie powinnam mówić, że Nowych Książek nie można kupić, bo można, tylko, że ja akurat nie mam szczęścia - np. nie mieszkam w Krakowie.
      A moja podróż w poszukiwaniu Nowych Książęk zatacza coraz szersze kręgi. I to mi się podoba. Może to jest podróż za jeden uśmiech...?
      Będę oczywiście dalej relacjonować. Czy tego chcecie, czy nie :)))

      Usuń
    2. I dzięki za Markiewicza, dotarł. Mam teraz Kraków bliziutko, na półce :)

      Usuń
    3. 10 egz. na Kraków??? no no. Zważywszy, że nakład wynosi 2700 egzemplarzy, zastanawiam się, gdzie się podziewa. Chyba, że opiera się głównie na prenumeratorach i bibliotekach. Co zresztą może jest i dobrą sugestią - numer w prenumeracie kosztuje wszak tyle samo, co w kiosku.
      Byłam przekonana, że w którymś numerze widziałam listę miejsc, gdzie można Nowe Książki kupić, ale coś nie mogę znaleźć teraz...

      Usuń
    4. A w Markiewiczu jest dobry tekst o Krakowie w literaturze - do inspiracji :)

      Usuń
    5. Na pewno idzie do dużych bibliotek.
      Jednak 10 egzemplarzy na Kraków, a jak na razie zero na Warszawę...? Chyba się wybiorę do ich redakcji na Mazowiecką, żeby zobaczyć to na żywo. Jestem strasznie ciekawa, czy spotkam tam żywego człowieka. Chyba potencjalny czytelnik może wpaść do redakcji znienacka?

      Usuń
  4. Gdzie można je kupić - czy są w każdym kiosku?

    OdpowiedzUsuń

Zastrzegam sobie prawo do moderowania komentarzy, gdy uznam to za stosowne.