Per Wahlöö Stalowy Skok
wyd. Albatros, Opole 2013
Antysystemowa, katastroficzna powieść z krainy dobrobytu - Szwecji AD 1968.
Nie jest to kryminał, choć napisał ją Per Wahlöö, który zyskał sławę jako autor powieści kryminalnych. Co więcej, nie jest to kryminał, choć autor Stalowego Skoku jest wręcz ojcem skandynawskiej powieści kryminalnej, a dokładnie jej podgatunku zwanego 'kryminałem z życia policji".
Nie jest to kryminał, choć jest dedykowany matce tegoż podgatunku czyli Maj Sjöwall. Nie jest to kryminał, nawet pomimo tego, że głównym bohaterem książki jest komisarz policji Jensen. Nawet to, że trup ściele się tam gęsto i jest to związane z pewną zagadką, której rozwiązanie zaskoczy nas na końcu powieści, nie uczyni Stalowego Skoku kryminałem.
Maj Sjöwall i Per Wahlöö |
Któregoś dnia Jensen, który jest regularnym jak zegarek człowiekiem dobrej roboty i raczej przypadkiem jest policjantem, musi opuścić kraj, żeby przejść przeszczep wątroby. (Czyżby wątki autobiograficzne? Per Wahloo zmarł z paierosemw ręku w wieku 49 lat...) Kiedy się ocknie po operacji, okaże się, że jego spokojny i grzeczny kraj zwariował. Establiszment padł, tak jak transport i telefony. W kraju panuje dziwna epidemia chrakteryzująca się m.in. fazą nienaturalnego podekscytowania i gwałtownych, emocjonalnych zachowań - dotychczas niespotykanych i źle widzanych w oazie spokoju i oboejętności, którą była dotąd Szwecja.
Per Wahlöö |
Zadbano o jednostkę pod względem materialnym, ale ubezwlasnowolniowo ją pod względem duchowym. Polityka i społeczeństwo stały się czymś abstrakcyjnym, przestały dotyczyć jednostki. Żeby ludziom wszysko to wmówić, atakowano ich ocenzurowanymi bełkotem płynącym z radia, gazet i telewizji. Trwało to do momentu, gdy się udało ogłupić prawie cały naród, gdy ludzie pojęli, że mają mieszkanie, samochód, telewizję i są nieszczęśliwi. Że lepiej jest popełnić samobójstwo albo zapić się na śmierć, niż pracować.
Czy ta wizja nie porzypomina Wam czegoś?
Akcja Stalowy Skok koniec końców nie powiodła się. Sama obeność Jensena pomogła... Czy już wspomniałam, że to jest utopia?... Niektórzy pisali złośliwie, że to komunistyczna utopia... Choć ja powiedziałabym, że po prostu z gruntu lewicowa i naiwna. Przenikliwa w analizie sytuacji, bezradna w proponowaniu rozwiązań.
Nie do końca mi sie to widzi. Albo nie dorosłam, albo ta książka po prostu nie jest dla mnie :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
P.S
UsuńOkładka źle mi się kojarzy i wodząc taką w księgarni ominęłabym ją wielkim kołem ze słowem brrrrr...
Rzeczywiście jest to specyficzna, pozbawiona sentymentalizmu powieść, napisana z glebokiego poczucia misji. Autor był szalenie krytyczny wobec systemu w swoim kraju, dającego obywatelom bezpieczeństwo w zamian za przyjęcie obojętnej postawy i pozwalanie na manipulowanie sobą w ważnych sprawach. Tak on to widział. Teraz nazwalibyśmy to wezwaniem do społeczeństwa obywatelskiego.... Wahloo wydawal swoje katastroficzne powieści równolegle z niezwykle wręcz popularnymi powieściami o komisarzu Becku, pisanymi z żoną. Zdaje się, że to żona pisała tam najlepsze obyczajowe kawałki, on nie mógł się powstrzymać, żeby od czasu do czasu nie przywalić nam za naszą obojętność wobec niesprawiedliwościspoełecznej. Miał niewątpliwie rację. W ogóle podoba mi się jego emocjonalne podejście, jego zaangażowanie i to że wymaga od nas myślenia.
OdpowiedzUsuń