wtorek, 5 listopada 2013

Tuwim mistrzem świata

Mariusz Urbanek Tuwim. Wylękniony bluźnierca


Jeśli uznać, że biografia wtedy jest dobra, kiedy w fascynujący, pełen zapału sposób przedstawia swego bohatera i dostarcza czytelnikowi zarówno ciekawych faktów, jak i inspirujących interpretacji tychże, to należy uznać książkę Urbanka za bardzo dobrą.

Tuwim jako genialny copy-writer, genialny poeta, gwałtowny polemista, egzaltowany bon vivant... Naznaczony ogromną "myszką" na twarzy chłopak uczęszczający z rozkazu rodziców do rosyjskiego elitarnego gimnazjumw Łodzi, zmuszany do studiów prawniczych przez nadopiekuńczą matkę, dzięki talentowi do błyskotliwej riposty dusza towarzystwa... Wierny mąż jednej, przepięknej, ale niezbyt interesującej kobiety, późny przybrany ojciec, wybawiciel wielu ludzi w kłopotach i ciężkiej sytuacji finansowej... Geniusz organicznie zanurzony w polszczyźnie, niepotrafiący wybaczyć nawet przyjacielowi złego rymu i fałszywego dźwięku w wierszu... Nazywany przez antysemitów "gudłajowskim Mickiewiczem", przez całe życie wierny fan Leopolda Staffa... Na jego wierszykach polskie dzieci uczą się czytać... Bibliofil... Szalenie dużo czytający w kilku językach, dukający po angielsku... Właściciel  najsłynniejszego zbioru kuriozów na temat pijaków, czarta, Cyganów, itp... Pijący na umór, cierpiący z powodu wrzodów żołądka i depresji, samotny na starość... Obcy wśród swoich, sam wśród obcych, wrócił z wojennej tułaczki do Polski, gdzie robił wszystko (i jeszcze więcej), żeby go tylko  nie wyrzucono... Egzaltowany naiwniak, znał się tylko na poezji. Szydzono z niego całe życie. Zazdroszczono mu całe życie. A on wstydził się, że przeżył wojnę... Urbanek doskonale pokazuje jego dwie twarze: szczęściarza, pewnego siebie "bluźniercy" i jednocześnie człowieka naznaczonego przez los, "wstydliwego" i wstydzącego się za siebie i innych.

Poniżej przezabawny przykład największego talentu Tuwima - błyskawicznego tworzenia tekstu z niczego. Anegdota ta świetnie pokazuje też, jak Tuwim nie znosił kołtunerii. I na ile nie utożsamiał się z polskim przedwojennym żydostwem, które mu wmuszano na siłę... I jaki miał cięty dowcip. 

Taki oto fałszywy toast wzniósł pewien jego wróg, pan X. (Nie przytoczę jego nazwiska, bo życzę mu zapomnienia):

Nie ma poezji polskiej bez Mickiewicza, nie ma Mickiewicza bez "Pana Tadeusza", nie ma "Pana Tadeusza" bez poloneza, nie ma poloneza bez Jankiela, nie ma Jankiela bez... Tuwima. Niech żyje Tuwim!

Na to Tuwim wstaje i mówi bez sekundy wahania:
Nie ma poezji polskiej bez Mickiewicza, nie ma Mickiewicza bez "Pana Tadeusza", nie ma "Pana Tadeusza" bez poloneza, nie ma poloneza bez Jankiela, nie ma Jankiela bez... cymbałów. Niech żyje pan X!

Ja osobiście najbardziej kocham Tuwima za takie wiersze jak ten poniżej, szczególnie, że wybrał go mój ukochany Czesław Niemen:


Mimozami jesień się zaczyna,
złotawa, krucha i miła,
To ty, to ty jesteś ta dziewczyna,
która do mnie na ulicę wychodziła.

Od twoich listów pachniało w sieni,
gdym wracał zdyszany ze szkoły,
a po ulicach w lekkiej jesieni
fruwały za mną jasne anioły.

Mimozami zwiędłość przypomina
nieśmiertelnik żółty — październik.
To ty, to ty, moja jedyna,
przychodziłaś wieczorem do cukierni.

Z przemodlenia, z przeomdlenia senny,
w parku płakałem szeptanymi słowy.
Księżyc z chmurek prześwitywał jesienny,
od mimozy złotej majowy.

Ach czułymi, przemiłymi snami
zasypiałem z nim gasnącym o poranku,
w snach dawnymi bawiąc się wiosnami,
jak ta złota, jak ta wonna wiązanka.



5 komentarzy:

  1. Właśnie czytam. Zachwycił mnie już sam wstęp do książki. Rewelacja.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wreszcie jakiś optymistyczny głos, bo póki co słychać było tylko narzekania na obniżenie lotów przez Urbanka. Przeczytamy - zobaczymy :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Po Twojej błyskotliwej opinii Agnieszko już bym chciała czytać. Mam Broniewskiego nabędę i Tuwima.
    Potrafisz zachęcić. Krótko a jakże treściwie zaprezentowałaś poetę.
    To zdanie wytłuszczone ukazuje dramatyzm jego postaci. Czego współcześni nie bardzo rozumieją mając mu za złe postawę wobec ustroju jaki zastał po powrocie do kraju.

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy14:40

    Witam słonecznie (choć to przecież listopad;P).
    Co prawda aktualna notka traktuje o Tuwimie, ale mnie przywiódł tutaj Lem:). Szukałem informacji o jednym z jego dzieł i wyszukiwarka wytypowała między innymi tę stronę. Zdecydowałem się więc tutaj zajrzeć. To był moment, można rzec, okamgnienie;). Czuję się ukontentowany tym, co zastałem. Pozdrawiam serdecznie:).

    OdpowiedzUsuń
  5. Pozdrawiam i dziękuję za wszystkie komentarze.

    OdpowiedzUsuń

Zastrzegam sobie prawo do moderowania komentarzy, gdy uznam to za stosowne.