wtorek, 29 kwietnia 2014

Nie myśl, że książki znikną

Jean Claude Carriere, Umberto Eco 
Nie myśl, że książki znikną
Wywiad przeprowadził Jean-Philippe de Tonnac.

Książka, która ukazała się we Francji w 2009, a u nas już w 2010 w fantastycznej Serii z Wagą W.A.B. Sam tytuł mówi wiele. To jest tekst skierowany do takich jak ja, jak my tutaj, moli książkowych.

Słyszę więc od dwóch wspaniałych bibliofili i erudytów: Agnieszko, nie martw się. Książka jest wynalazkiem równie genialnym jak koło – nie można jej udoskonalić, wymyślić lepiej. Poprawić, tak, wymyślić lepiej, nie. Dlatego jej byt jest niezagrożony. Zaskakujące przekonanie, prawda?

Wszyscy naookoło trąbią, że nowe nośniki tekstu są o wiele doskonalsze niż papierowa, prymitywna książka. Według Eco i Carriere wręcz przeciwnie. Sprzęt elektroniczny, w tym nośniki pamięci i ich odtwarzacze zmieniają się w takim tempie, że nie stanowią realnego zagrożenia – pod warunkiem, że spojrzymy na to w odpowiednio długiej perspektywie oraz pozbędziemy się lęku o ludzkość i stan naszej kultury w ogóle. Żeby wygłosić taką tezę trzeba być niestereotypowo myślącym racjonalistą. Opierać się na głębokiej znajomości procesów kulturowych na przestrzeni dziejów. Obaj dialogujący akurat tak właśnie mają. 

Przede wszystkim jednak kochają książki. Mają przemożną skłonność do książek. Każdy z nich zgromadził potężną prywatną bibliotekę. Eco 50 tysięcy tomów, w tym półtora tysiąca inkunabułów, Carriere zaś około 40 tysięcy woluminów i około 2 tysięcy inkunabułów.

Cudowna to jest lektura dla kogoś, kto tak jak ja teraz, potrzebuje kontaktu z tekstami, które mnie zmotywują do powrotu do niebezpiecznego i jakże jałowego nawyku czytania literatury. Sprawią, że nie będę się sama potępiać za to, że jestem humanistką. Że mam nieprzeliczalne na złotówki potrzeby intelektualne, które może zaspokoić tylko kontakt z ciekawymi tekstami czy sztuką. Że potrzebuję czytać, myśleć i mówić o tym. W moim otoczeniu jest ostatnio zbyt mało osób o takim podejściu. Ostatnio zdałam sobie sprawę, że dałam się zdominować myśleniu technokratycznemu, według którego swobodne interpretacje w moim wykonaniu są „zwykłymi nadinterpretacjami”…  Muszę powiedzieć, że niepotrzebnie dałam sobie odebrać przyjemność bycia sobą: czytającą i myślącą Agnieszką. Jeśli dodać do tego konieczność czytania godzinami w Internecie (potrzebna nowa, aktualna wiedza) i lekkie przeformatowanie mózgu  z tym związane oraz niezapewnione nawet minimum wolnego czasu… To mamy jedną z przyczyn mojego dwumiesięcznego rozstania z książkami.

Ale wystarczyły 3-4 dni urlopu i moje prawdziwe ja znowu nabiera kolorów! Odżyło i czyta!

Nie myśl, że książki znikną to czysta literatura „humanistyczna”, czysta i piękna rozmowa o zupełnie niepraktycznych ideach, takich jak historia głupoty, kruchość wiedzy, aktualne rozprzestrzenianie się niekompetencji i buta jej wyznawców, książki nieprzeczytane, książki zaginione, książki wymarzone, książki najgłupsze, książki groźne, aż po pierwsze lektury dziecięce autorów. Na koniec przeciekawe dla mnie osobiście rozważania o możliwych losach ich potężnych i unikatowych księgozbiorów.

Mnóstwo anegdot związanych szczególnie z błędami myślenia i głupotą ludzką, o której wiadomo, że gdyby miała skrzydła, to wszyscy fruwalibyśmy jak gołębie. Także pewien prominentny senator w USA, który oświadczył, że w jego stanie nie potrzeba uczyć dzieci języków obcych, „Skoro Jezusowi wystarczał angielski, to nam też wystarczy.”

Najciekawsze są dla mnie zawsze anegdoty dotyczące ciekawych ludzi, czy to jest znany bibliofil, który posiadł dar „sokolego oka” i wypatruje cenne, a pominięte przez wszystkich książki na półkach antykwariatów, nawet ich nie dotykając. Czy jak pewien nieznajomy, ubogi człowiek, który codziennie spędzał kilka godzin na stacji metra, czytając w cieple. Czy jak bogaty bibliofil, który zakupiwszy jeden z rzadkich egzemplarzy pierwszego wydania poematu „Guarani” (brazylijskiego „Pana Tadeusza”), po przejrzeniu go, całkowicie usatysfakcjonowany, że udało mu się go wreszcie kupić, stracił dla niego zainteresowanie i zostawił na fotelu w samolocie. Bo dla niektórych liczy się samo poszukiwanie „rara avis”, chodzi o zdobycie, a nie posiadanie… 

Umberto Eco, jeszcze w średnim wieku

To własnie Umberto Eco przypisuje się frazę: Kto czyta książki, ten żyje podwójnie.

Może ktoś z Was wie, skąd pochodzi ta fraza?

Polecam Wam posty Wiki z Literaturomanii i Zbyszka Kwiatkowskiego W zaciszu biblioteki o idei biblioteki u Umberto Eco.
______________ 
Czytamy serie wydawnicze...
Z półki

1 komentarz:

  1. Według Wikicytatów "Kto czyta książki..." pochodzi z: „Przegląd biblioteczny” 2010, t. 78, wyd. I, s. 93. - może to być jakiś trop, bo pełnego zaufania do takich informacji z różnych Wiki to nie mam.
    http://pl.wikiquote.org/wiki/Umberto_Eco

    OdpowiedzUsuń

Zastrzegam sobie prawo do moderowania komentarzy, gdy uznam to za stosowne.