niedziela, 5 maja 2013

…estetyka zanika 'Wrzask w przestrzeni'


Piotr Sarzyński Wrzask w przestrzeni. Dlaczego w Polsce jest tak brzydko?

Podróżując w czasie majówki bliżej lub dalej, każdy z nas miał okazję rozejrzeć się po Polsce. Jak powiedział i narysował Andrzej Mleczko: „Morze, góry, pola, lasy… Panie, jaki to mógłby być piękny kraj!”

Zerkając przez okna samochodu na trasie Krynica zdrój – Warszawa, po raz setny zadumałam się nad koszmarem estetycznym polskich miast i miasteczek. Mój mąż – bardziej w świecie bywały – twierdzi, że występujący u nas chaos estetyczny jest w świecie czymś niespotykanym, no może tylko dalej na wschód… Te kilka miejsc w świecie, które widziałam osobiście, rzeczywiście potwierdzają jego opinię.

Dlaczego się tak dzieje? Mam swoje podejrzenia, ale chciałam poczytać, jak widzą ten problem inni. Sięgnęłam więc po książkę publicysty POLITYKI Piotra Sarzyńskiego.



Jak się domyślacie nie jest to przyjemna lektura. Zamieszczone zdjęcia zdegradowanych pejzaży, szczelnie wypełnionych przypadkowymi przedmiotami wnętrz, koszmarnej architektury muzealno-pomnikowej, a nawet zabawek, pozbawia wszelkich złudzeń. To jest prawda o polskim krajobrazie, i myślę, że nie tylko krajobrazie fizycznym, ale i mentalnym.

Oto przedstawiony przez Sarzyńskiego ranking koszmarów estetycznych:

1.      Worki ze śmieciami 
2.      Nieporządek urbanistyczny
3.      Bazgroły (zwane graffiti)
4.      Reklamy 
5.      Kolejowisko (dworce i ich namiastki)
6.      Psie kupy
7.      Grodzenia i płoty 
8.      Bazary i targowiska
9.      Wielkopłytowe elewacje
10.   Noegargamele
11.   Domy z katalogów (najtańsze i najbrzydsze)
12.   Siding

Dominuje brzydota, tandeta, gigantomania i kicz. Prawie nieobecna jest powściągliwość, harmonia, umiejętność dostosowania się i myślenie o sferze publicznej jako o czymś wartym troski i dbałości.

Oczywiście domyślamy się, z jakich zaszłości historycznych wynika to, że potrafimy się troszczyć tylko o swoje obejście i to najczęściej na modłę „Zastaw się, a postaw się.” Strefa publiczna wciąż praktycznie nie istnieje jako dobro wspólne. Należy do anonimowej władzy, której od stuleci nienawidzimy i robimy na złość… Jakże inaczej niż w krajach o długiej tradycji demokracji i wolności jednostki (np. w Islandii) - rozumianej wszakże inaczej niż u nas. U nas jest: „Wolnoć Tomku w swoim domu!”. Tam granice wolności wyznacza wolność i prawa drugiego człowieka. A człowiek ma prawo do życia w harmonii, a nie chaosie estetycznym.

Jasne, że łatwiej myśleć o rozwiązaniach estetycznych
- po pierwsze, jeśli zna się i (w najprostszy sposób) rozumie pojęcie estetyki i zasady stosowności; 
- po drugie, gdy nas stać na to, żeby myśleć o innych niż praktycznie względy; 
- po trzecie, gdy dobry gust jest promowany i wyrabia się go w szkole.

I tu dochodzę do tego, co zwykle: 
Edukacja, głupcze! 

Teraz, gdy jako społeczeństwo stajemy się coraz bogatsi, bo stajemy się, warto zatroszczyć się o wyjście z nędzy mentalnej. Tymczasem w szkole nauczyciele – coraz częściej absolwenci słabiutkich, bo niewymagających uczelni – uczą, jak zdawać testy. Nie chodzi się już do muzeów, do teatru, nie ma mowy o historii sztuki, nie studiuje się, czyli nie zgłębia się kwestii estetycznych. O formie mówi się o tyle, o ile można to sprawdzić w postaci pytania testowego. A wrażliwości estetycznej nie da się przetestować na papierze... Testem staje się więc sposób życia, spędzania wolnego czasu, nasze domostwo i jego otoczenie, sposób ubierania się, muzyka, której słuchamy, bo oczywiście nie książki, których i tak nie czytamy..., itd. Przecież to są wszystko wybory estetyczne!

Moim marzeniem jest, by były one bardziej świadome, a nie jedynie zgodne z modą i zasadą „gorsze wypiera lepsze”. 

Polecam książkę Sarzyńskiego jako najprostszy materiał poglądowy do takiej lekcji.


_________________
 Przy okazji zaliczyłam wyzwanie Z półki

5 komentarzy:

  1. Wycieczka do Wietnamu szybko by zmieniła Twoje zdanie o polskiej estetyce ;) Ale generalnie trudno się nie zgodzić, że jest fatalnie..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie... Na pewno ąa miejsca, gdzie jest jeszcze gorzej. Ale czemu by nie brać za punkt odniesienia np. miasteczek włoskich, angielskich czy francuskich, a nie slumsów czy
      faweli?

      Usuń
  2. Mam jedną z książek Piotra Sarzyńskiego, "Przewodnik po rynku malarstwa", ale głównie dla części "albumowej". Czytałam też "Kronikę śmierci przedwczesnych", ale ciężka jest i nie polecam w całości naraz. Na raty owszem. O tej nie słyszałam, ale spróbuję przejrzeć, jeśli będzie okazja.

    Łatwo dojść do wniosku, że najlepiej nie jest. Ale ważniejsze, wydaje mi się, by każdy ten dach nad głową miał, a rzeczą wtórną jest estetyka. Ale także oczywiście ważną! Może od razu The Venus Project? ;)

    http://www.thevenusproject.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. "brzydotki cieszą
    brzydotki podniecają
    na tych samych prawach
    co piękności"

    Miron :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiam się, że aż tak perwersyjna to nie jestem :))

      Usuń

Zastrzegam sobie prawo do moderowania komentarzy, gdy uznam to za stosowne.