wtorek, 16 kwietnia 2013

...odczytuję listę powstańców z getta warszawskiego


Anka Grupińska Odczytanie listy

Odczytanie listy to przejmujące w swojej prostocie wspomnienie o powstańcach żydowskich z Warszawy. Książka zawiera tylko ich zdjęcia i biogramy. Żadnej martyrologii i płaczu. 

Paradoksalnie sięgnęłam po tę pozycję w księgarni - 10 lat temu - z powodu okładki wykorzystującej pracę Leona Tarasewicza, którego kocham miłością pierwszą. Moje wydanie to drugie wydanie książki  Grupińskiej, z 2003 roku (Wydawnictwo Literackie). [Pierwsze ukazało się rok wcześniej. Moje jest już uzupełnione o nowe nazwiska.]

Lista została sporządzona przez autorkę na podstawie tzw. listy londyńskiej, czyli listy spisanej przez Cywię Lubetkin, Antka Cukiermana i Marka Edelmana w czerwcu 1943 roku i przekazanej do Londynu. Zawiera ona nazwiska wyłącznie bojowców z ŻOBu, czyli Żydowskiej Organizacji Bojowej. [W getcie była jeszcze inna grupa zbrojna - ŻZW.]

Niesamowicie mi się robi na sercu, gdy pomyślę, że w nocy z 18 na 19 kwietnia 1943 roku stanęły do boju tylko 22 grupy po ok. 10-12 osób…



Losy ich są godne zapamiętania. Kilkoro przeżyło, z czego tylko Edelman został w Polsce. Przez wszystkie lata swojego życia Edelman był strażnikiem grobów swoich towarzyszy broni. Stawiał się tam zawsze tego samego dnia, w kwietniu, zawsze zatrzymując się na kopcu usypanym na miejscu bunkra Mordechaja Anielewicza, a potem już zawsze zaczynając od chwili milczenia pod Pomnikiem Bohaterów Getta. Patrzył na świat z tamtego miejsca. Robił tak co roku, oprócz jednego, kiedy zatrzymano w areszcie domowym w stanie wojennym. Najczęściej sam, albo z rodziną, albo z przyjaciółmi, czasami z przybyłymi specjalnie na ten dzień Żydami polskimi z zagranicy. Tak minęło 50 lat. 
Od końcówki lat 90. zaczęli mu towarzyszyć mieszkańcy Warszawy. Początkowo wstydliwie, poźniej bardziej otwarcie, szli za nim spod Pomnika Bohaterów Getta na Umschlagplatz z żonkilami w dłoni…



W Odczytaniu listy wszystkie historie są interesujące, bo pokazują Żydów warszawskich przez pryzmat ich życiorysów, ich planów, ich wyborów. Największe wrażenie zrobiły na mnie historie Antka Cukiermana, Cywii Lubetkin i Kazika Ratajzera, obecnie Symchy Rotema – jednego z ostatnich żyjących bojowców ŻOBu, chłopaka o ‘świetnym wyglądzie’, łącznika Antka Cukiermana  ze światem zewnętrznym. Kazika, który wyprowadził Edelmana i jego grupę z getta przez właz na Prostej.

Edelmana już nie ma. Symcha Rotem - "Kazik" Ratajzer przyjeżdża na 70. rocznicę Powstania zbiegającą się z datą otwarcia Muzeum Żydów Polskich.


Na ich stronie przeczytałam, że zapraszają w dniu otwartym - 21 kwietnia 2013 r. -  o godz. 19.00 na premierę filmu Joanny Król i Karoliny Dzięciołowskiej Ocaleni. Czas trwania: 55 minut.
___________________________
 Z literą w tle

4 komentarze:

  1. Mnie ciągle zadziwia dysproporcja w traktowaniu obu powstań warszawskich, a ściślej mówiąc na traktowaniu tego pierwszego jako czegoś obcego, niedotyczącego nas Polaków.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzeczywiście, to strasznie niesprawiedliwie wobec tych dzieciaków, które oddały życie w walce z okupantami niemieckimi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tym bardziej niesprawiedliwe, że ci ludzie BYLI POLAKAMI. I to nie tylko obywatelami polskimi. Często również o tym, że mają żydowskie pochodzenie dowiadywali się dopiero od nazistów, a w rzeczywistości byli całkowicie zasymilowani. Jest taka przejmująca scena we wspomnieniach Szpilmana, gdy grupa mężczyzn z getta, prowadzona na roboty, dostaje rozkaz, że mają śpiewać. I okazuje się, że jedyną pieśnią jaką znają wszyscy jest bodajże Warszawianka. W każdym razie na pewno polska pieśń patriotyczna.

      Usuń
  3. Obydwa powstania z góry były skazane na niepowodzenie biorąc pod uwagę przewagę sił niemieckich i brak zainteresowania nimi przez wyzwolicieli. Ale dzięki temu zaistniała pamięć o tamtych dniach i tych, którzy nie chcieli czekać bezczynnie.)

    OdpowiedzUsuń

Zastrzegam sobie prawo do moderowania komentarzy, gdy uznam to za stosowne.