Na gruncie polskim formę literacką jaką jest lapidarium wprowadził Ryszard Kapuściński w 1990 r. Wydając Lapidarium (jeszcze bez numerka), był przekonany, że to jednorazowa sprawa. Książeczka zredagowana została dla wydawnictwa Czytelnik z rozproszonych drobiazgów literackich (nawet z lat 70.), ulotnych wrażeń, notatek i szkiców. Kapuściński wykorzystał analogię z miejscem, w którym gromadzono porozrzucane, dotąd rozproszone, resztki zabytkowych budowli. Ten nowy gatunek przedstawiający rzeczywistość we fragmentach okazał się jednak bardzo nośny i jakoś pasujący do naszych czasów.
Niemniej
Kapuściński wielokrotnie w kolejnych już numerowanych tomach Lapidariów rozważał
cechy tego gatunku, jakby sobie
samemu je wyjaśniając. Uspokoił się co jego pełnoprawności literackiej chyba
późno. W ostatnim Lapidarium VI,
wydanym już pośmiertnie w 2007 r., napisał:
Znalazłem jeszcze jedno
wyjaśnienie, czym jest „lapidarium”. W swojej książce ‘Szaleństwo i literatura’
Michel Foucault pisze o hypomneumatach:
Hypomneumata, w sensie technicznym,
to księgi rachunkowe, rejestry publiczne, zapiski prywatne służące do
utrwalania rzeczy ulotnych… Zapisywano w nich cytaty, fragmenty dzieł,
przykłady i opisy zdarzeń, których było się świadkiem lub o których czytano,
refleksje i przemyślenia, jakie usłyszano lub właśnie przyszły komuś do głowy.
Tworzyły one materialną pamięć rzeczy przeczytanych, usłyszanych lub
przemyślanych…” [L
VI s.51]
----------
Można powiedzieć, że od
tamtej pory zarówno wśród pisarzy, jaki czytelników, upowszechniła się świadomość,
że zamknięte formy nie są za bardzo zbieżne
z „płynną nowoczesnością”. Najlepiej pasują tu właśnie fragmenty. Dlatego formuła
wyodrębniania fragmentów z całości przestała mieć w sobie jakiś defekt, coś
nagannego, coś nieudanego, co tak początkowo przeżywał Kapuściński.
Dlatego
ja też dzisiaj po prostu zacytuję z Lapidariów moje ulubione fragmenty.
Traktuję to jednak wyłącznie jako zachętę do przeczytania całości. Bo jak widzicie
Kapuściński przywiązywał dużą wagę do formy swoich wypowiedzi i traktował je
jako przemyślaną całość. Jest ona na tyle dobra, że przestajemy ją widzieć,
staje się transparentna, tak, że możemy skupić się tylko na treści. Niemniej
nie zapominajmy, że narrator to tylko alter ego Kapuścińskiego - to
nie jest do końca Kapuściński. Dlatego nie znajdziecie tu słowa o
jego żonie, córce i jego licznych chorobach, które doprowadziły go do
wczesnej, bądź co bądź, śmierci. Jest to przemyślana, nośna, ale tylko kreacja,
choć uszyta ‘blisko ciała’.
Rozmowa z Gerardem Raschem. Tłumaczy
na niderlandzki moje, składające się z notatek, zapisków i kartek z dziennika
Lapidaria. Pyta, czy zgodzę się na ich wybór. Mówię mu, że taki zabieg jest
ryzykowny, bowiem książka nie powinna być
kolekcją najlepszych fragmentów, gdyż stanie się czymś w rodzaju ciasta składającego
się z samych rodzynek – więc rzeczą niejadalną, niestrawną, a w naszym
przypadku nieczytelną. [L
IV s. 85]
------------
Pochodzę z Polesia, które było
najbiedniejszą częścią Polski – być może – Europy. […] Myślę, że tęsknota za tą
prostą i – dziś powiedzielibyśmy – słabo rozwiniętą krainą kształtowała mój
stosunek do świata: chętnie przebywałem w krajach ubogich, bo było w nich coś z
Polesia. [L V
s.52]
-------
Umieć zachwycać się – to może
najważniejsze, bo to oznacza, że nasza wrażliwość jest żywa, chłonie, umie
dostrzec niezwykłość i piękno w rzeczy najbardziej błahej, codziennej. „Widzieć
jasno, pisał Proust, w zachwyceniu”. [L V s. 93]
----------
Pisarz tylko zaczyna, dopiero
czytelnik dzieło dopełnia, rozwija i wzbogaca. Dlatego prawdziwy kryzys książki
powstaje tam, gdzie czytelnik odnosi się do niej obojętnie, przestaje ją
współtworzyć. [L
V s. 97]
----------
Sztuka jest dialogiem – to
oczywiście banał, ale wart przypomnienia w takim oto kontekście: kiedy czytamy
tekst, oglądamy obraz, słuchamy koncertu, dobrze jest widzieć, z kim twórca –
tworząc – rozmawiał, z kim dyskutował i sprzeczał się, o co występował i za
czym obstawał, aby dzięki tej wiedzy, lepiej zrozumieć dzieło. Bo znowu, jak
zawsze, kontekst jest bardzo ważny! [L
V S. 90-91]
------------
Żeby pisać, muszę odczuwać
wewnętrzne, płynące gdzieś z głębi mnie ciśnienie słów i obrazów domagających
się odnotowania. Bez tego nacisku siedzę jałowy, bezczynny, nie mogę nic
napisać. [L VI
s.67]
---------
Ktoś powiedział mi o którejś
książce Grassa: - Przeczytałem ją jednym tchem. To miał być komplement,
pochwała. [..] A przecież to nie jest pochwała!
Książkę dobrą i ważną czyta się wolno, z zastanowieniem, coraz to
przerywając lekturę, rozmyślając o tym, co się przed chwilą przeczytało,
nawracając do jej wątków, opisów, refleksji: przez materię książki trzeba
brnąć, przedzierać się, mozolić, przystawać i odpoczywać, spoglądać, dokąd się
doszło. Gdyby ktoś napisał lub powiedział: tę książkę czyta się długo i z
trudem, toteż konieczne są przerwy i namysł – o tak, to by była dla mnie
pochwała!
[L IV s. 106]
[L IV s. 106]
--------
Akt palenia książek – jest w
tym furia psychopatów. Bowiem – po co je palić? Można unicestwić książkę przez
to, że się ją po prostu zignoruje, że się jej nie dotyka.
[L VI s. 157]
[L VI s. 157]
------------
20.11.2004
Czuję oddech ścigającego mnie
zwierzęcia. To pędzi czas, rozjuszony drapieżnik. Czuję, że się zbliża, szykuje
do ataku, chce zadać śmiertelny cios. [L
VI s. 119]
Od Lapidariów Kapuścińskiego już krótka droga do Lapidarium mistrzów (Biblioteka
Gazety Wyborczej 2011) w wyborze Aleksandry Klich. Cenna rzecz, dla tych, których
interesuje, co powiedzieli w licznych wywiadach dla GW tacy ludzie, jak:
Marek Edelman,
Bronisław Geremek, Zbigniew Herbert, Ryszard Kapuściński, Jan Karski, Leszek Kołakowski,
Jacek Kuroń, Stanisław Lem, Jan Nowak-Jeziorański, Barbara Skarga, Józef
Tischner, Józef Życiński.
Ja do nich zaglądam.
________________________
Wyzwanie Płynna nowoczesność i Z półki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zastrzegam sobie prawo do moderowania komentarzy, gdy uznam to za stosowne.