Poza tym, powiedzmy sobie szczerze, wypadałoby coś wiedzieć o historii i tradycji dżihadu. No i wydano u nas wreszcie "biografię" Jerozolimy Simona Sebag Montefiore. Jerozolima - miasto, które nikogo nie pozostawia obojętnym...
Poza tym Ryszard Lwie Serce, Król Trędowaty... Ach ten wieczny romantyzm i pragnienie, żeby bohaterowie bez skazy naprawdę istnieli...
I jak tu nie kupić biografii Saladyna po polsku? Z takim pomnikiem na okładce?
Czyli widać już, że zakup był nieco impulsywny. Teraz już wiem, że być może lepszym wyborem byłyby pozostałe dwie książki o Saladynie wydane po polsku - Lyonsa i Jacksona z 2006, z której obficie czerpie Piotr Solecki, albo nawet (o zgrozo!) XIX wiecznej praca Lane-Poole'a, wydanej po polsku także w 2006 roku (sic!).
Saladyn w filmie Ridleya Scotta |
Nie ma jednak tego złego... Przeczytałam książkę P. Soleckiego i już coś więcej wiem o Saladynie. Najwięcej i bardzo dokładnie o jego wojennych działaniach, bitwie pod Hittin, w której wojska krzyżowców wzięto na "suchy pysk" i udar słoneczny oraz o zakulisowej walce o władzę pomiędzy dwoma islamskimi kalifatami tamtych czasów.
Jednak lektura nie sprawiła mi przyjemności. Autor ma niewątpliwie zapał popularyzatorski (jest zresztą nauczycielem historii) i przestudiował imponującą ilość literatury przedmiotu. Książka jest podzielona bardzo korzystnie i klarownie na części w układzie chronologicznym. Korpus główny dotyczący wewnętrznej walki Saladyna o władzę i potem z państwami krzyżowymi jest też najlepiej napisany.
Piotr Solecki |
No, bo też w takiej popularnej pracy, w której zaledwie relacjonuje się ustalenia naukowców, nikt nie oczekuje takich decyzji od autora. To jest sprawa naukowców, a nie popularyzatorów. Po co więc takie zadęcie? Po co te przypisy w stylu niemieckim, na każdej stronie, po każdym zdaniu konstatującym kolejny fakt czy inną przepisaną z książki (lub internetu) lub zasłyszaną przez telefon (naprawdę!) opinię. W tego typu pracy wystarczy lista bibliograficzna na końcu i ewentualnie przypisy amerykańskie tylko przy cytatach (autor, data dzieła, strona). Bo niestety u P. Soleckiego część op. cit. się nie zgadza. Jakoś niektóre opusy nie były wcześniej cytowane, przynajmniej w tej wersji książki, którą ostatecznie wydano ...
Redaktorka powinna też usunąć niespójności logiczne. Np. w jednym akapicie autor ulega fascynacji Saladynem jako dziecko, obejrzawszy film z Rexem Harrisonem, żeby po chwili ulec tejże w chwili targowania się o jakiś towar na ulicy w Betlejem. Drobna sprawa, ale trochę rzutuje na wiarygodność autora. W książce historycznej, z dużym wysiłkiem próbującej walczyć o zachowanie obiektywizmu, lepiej też nie używać takich sformułowań jak "niewierni" - bo o kimż to mowa? Tacy byli wzajemnie dla siebie i krzyżowcy, i muzułmanie. Zabrakło też redaktorki, gdy Jerozolima "niestety" upadała. I kiedy Saladyn podawał królowi Gwidonowi "drinka" po pokonaniu go pod Hittin (Hattin).
Słabo też wygląda w tej pracy kontekst dotyczący przeciwników Saladyna, władców chrześcijańskich. Gdyby nie Wikipedia pozostałby dla mnie nieczytelny. Także z powodu braku zaufania do precyzji autora dotyczących postaci historycznych. Dziwne jest uparte pisanie Lusignon zamiast Lusignan, no i te młodsze siostry (przyrodnie, jak się okazuje) wyskakujące jak z rękawa, itd.
Do książki Soleckiego, wyrażnie zafascynowanego popkulturową sławą Saladyna, świetnie by za to pasowałoby wyjaśnienie skrótów scenariuszowych u Ridleya Scotta, wymieszanych postaci i zbitek fabularnych. Ale wtedy trzeba by troszkę spuścić z tonu w recenzji, i nie pisać, jakoby autor korzystał ze źródeł arabskich (co prawda w tłumaczeniu na angielski, czyli nie bezpośrednio, tylko w sposób zapośredniczony, i już przez kogoś opracowany i zinterpretowany, ale oj tam, oj tam.)
No, to czytamy dalej.
Piotr Solecki Saladyn i krucjaty, Replika, Zakrzewo 2011
_________________________________
Z półki
Nie byłabyś za to zawiedziona "Wyprawami krzyżowymi w oczach Arabów" Maaloufa z serii "Pejzaże kultury".
OdpowiedzUsuńTo jest myśl. Poza tym mam teraz w planach 'Baldwina IV' B. Hamiltona. No i 'Jerozolimę. Biografię.'
Usuńwygrałam ją w konkursie jakiś czas temu, ale wstyd przyznać ciągle nie przeczytałam
OdpowiedzUsuńPrzeczytać można, lecz trzeba niekoniecznie - Yoda rzekł.
UsuńDogłębna analiza ... i po takiej opinii można podjąć decycję: czytać czy też nie, bo szkoda czasu....
OdpowiedzUsuńDziękuję Natanno za Twoje miłe słowa. Dodam, że jest to także głos osoby tęskniącej za redaktorami z prawdziwego zdarzenia. Razem zez złą kondycją finansową wydawnictw są zwalniani. I potem nawet tak drobiazgowa praca jak ta traci na wartości. A ma potencjał.
Usuń