Rylski
jest jedyny w swoim rodzaju. Chyba już żaden z żyjących polskich pisarzy, poza nim, nie pisze
z taką dbałością o słowo i kształt zdania. Nawet trudno to z czymś porównać, bo
wypadałoby nawiązać do płynności mistrzów końca XIX wieku. Tymczasem
treściowo Rylski jest zainteresowany człowiekiem współczesnym, choć nigdy w
ujęciu 1:1. Dominuje nuta uniwersalizująca. Jego problematyka to odwaga,
męskość, czułość, przyjaźń, honor - i problem najbardziej go obecnie zajmujący –
przemijanie. Dystans, z jakim Rylski odnosi się do prostactwa i banału otaczającego
nas na co dzień, jest godny pozazdroszczenia.
Są
czytelnicy, którzy czekają na jego nowe rzeczy. I ja do nich należę. Mam chyba wszystko,
co ukazało się w ramach jego współpracy ze Światem Książek. Ogromnie cenne są
dla mnie te jego książeczki, także przez to, jak elegancko i gustownie zostały
wydane, opatrzone reprodukcjami wysokiej jakości na okładce. Tak… Jakość,
elegancja, szarm, powaga, brak nachalności i stoicka postawa – za tę właśnie niedzisiejszość
cenię Rylskiego.
Czy taką
postawę życiową można wyrazić literaturą? Zapewniam Was, że tak.
Gdybyście
chcieli się o tym przekonać, to Po śniadaniu
nadaje się do tego celu lepiej niż cokolwiek. Jesteście w większości molami książkowymi, a
to jest książka o czytaniu i przeżywaniu literatury. W siedmiu opowieściach,
które snuje Rylski, przeczytacie o jego młodzieńczym zauroczeniu Hemingwayem,
dziwnym (nawet dla niego samego) afektem dla Turgieniewa, szczerym podziwie dla
bohatera Dżumy Camus, niemożności
oparcia się poezji Błoka, poddawaniu się Iwaszkiewiczowi, pomimo niechęci do osoby
pisarza, przyjaźni intelektualnej z Andre Malraux i wreszcie o pannie Golithly
i tej najcudowniejszej, jego zdaniem, iluzji młodości, jaką jest Śniadanie u Tiffany’ego.
Gawędy te, nieśpieszne i dygresyjne, ujawniają tematy, które Rylski rozważał, kształtując siebie jako świadomego pisarza. Do takich podstawowych kwestii należy opowiedzenie się po jednej ze stron: treści lub formy. Rylski pisze:
Literaturę niosą pisarski
kunszt i sprawa. Sprawa niesie, moim zdaniem, wyżej i pewniej.
Ale,
gdyby mnie ktoś zapytał, czy Rylski jest pisarzem treści czy formy, nie
miałabym wątpliwości, odpowiadając: formy. To wspaniały stylista. Mistrz
nastroju poetyckiego. Nawet kiedy uprzedza nas: teraz pokażę Wam, jak
rozwiązuję mój ukochany pisarski temat, którym jest 'pierwszy chłodniejszy
wieczór wrześniowy zapowiadający jesień', jego słowa i tak działają. Po prostu nie
można się oprzeć i już siedzimy na werandzie poniemieckiego domu pod Jelenią
Górą:
Ciemno już było zupełnie, gdy
odezwała się osamotniona wilga, która nie miała szansy przeżyć naszej zimy. Słuchaliśmy
jej całą trójką z uwagą i mieliśmy wrażenie, że jest jeszcze ciszej.
Jakie to proste...
Tytuł
całości tego zbioru wspomnień nawiązuje do najsłynniejszego opowiada Capote’a.
Rylski zbliża się do nas na tyle, żeby nam zdradzić, że oddałby wszystko,
byleby móc znowu poczuć to, co poczuł podczas swojej pierwszej lektury Śniadania. Ach, być znowu „przed ‘Śniadaniem u Tiffany’ego’:
Od dzieciństwa naznaczony
starością, wychowywany przez starych ludzi, poddawany starym rygorom i
rytuałom, uległem niespożytej młodości, z jej impetem, egoizmem i nadziejami na
wszystko.
Już
dawno nie czytałam tak gorącego i szczerego, nikomu niepotrzebnego wyznania miłości
do literatury jak u tego 68-letniego mężczyzny,
który zanim został pisarzem w wieku 40 lat, był robotnikiem, urzędnikiem, pracownikiem ośrodka kultury, wychowawcą w
szkole budowlanej, w końcu współwłaścicielem firmy remontowej.
Potem był już tylko tym, kim trzeba.
_________________
Wyzwanie Trójka e-pik (książka ulubionego pisarza), Z półki, Z literą w tle (R)
No, może Myśliwski jest jeszcze takim stylistą?
OdpowiedzUsuńKto by tu jeszcze...?
Moim zdaniem z wielką dbałością o kształt zdania pisze Odojewski. Nie wiem, czy czytałaś jego "Zasypie wszystko, zawieje" - jeśli nie, to polecam :-)
UsuńRylskiego znam tylko z tej jednej książki. Najbardziej podobał mi się esej o Iwaszkiewiczu. To miło, że ktoś docenia opowiadania Iwaszkiewicza.
Odojewski - jeszcze nie miałam okazji...
UsuńAle także teściowa bardzo mi polecała. A teraz Ty :)
Przyniosłam sobie nawet od niej "Bez tchu" i chyba zacznę od tego w ramach mojego osobistego wyzwania Z biblioteczki Zofii.
To fantastyczne czytać coś tak dopieszczonego. Naprawdę odczuwam dużą przyjemność, czytając zdania, które nie są tylko komunikatem...
A Marek Nowakowski to co?:) Też pieczołowicie cyzeluje słowa, jako znakomity obserwator przesiewa przez sito swoje spostrzeżenia i wrażenia, a następnie przelewa je na papier i robi to z pewnością równie świetnie, jeśli nie lepiej, jak Rylski. Nowakowskiego też najbardziej obchodzi człowiek.
OdpowiedzUsuńPrzyznam jednak, że nie znam twórczości Rylskiego. Może mnie w końcu znajdzie pisarz?:)
Podoba mi się - tak lubić czyjeś pisanie!
UsuńDlaczego: niepotrzebnym wyznaniem? Mnie zaintrygowało...Czytałam Warunek, język mnie zachwycił. Z pewnością sięgnę:) Świetny post...
OdpowiedzUsuńFajnie, ze wyłapałaś to zdanie :) Trochę prowokacyjne.
UsuńBo przecież my tu wszyscy na co dzień - zupełnie od czapy i niepotrzebnie aż do bólu - wyznajemy miłość do literatury :)
zapraszam do mn http://szufladkawyobrazni.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńpoczytaj jeśli masz czas, skomentuj jeśli ci się podoba lub nie, poleć znajomym. Z góry dzięki ;)