Jako blogowa neofitka zachwycam się wciąż nowymi rzeczami, które znajduję w blogosferze książkowej. Wiem, to kiedyś minie, kiedyś poczuję pewnie przesyt, ale teraz pozwalam sobie cieszyć się każdego dnia.

Gdyby nie signe i jej uważna lektura, pewnie nigdy bym nie przeczytała słów autorstwa Patrula Rinpocze.
A oto, do jakich zobowiązań noworocznych mnie on natchnął.
On pisze (jeszcze nie wiem, w jakim kontekście, ale się dowiem):
... zachowuję stosowny dystans…
… i chowam swe przyszłe zwłoki…
… i nie mam już ochoty medytować…
… i nie mam niczego, ku czemu mógłbym zwrócić swój umysł…
… i już mnie to nie interesuje…
… i nie mam już nadziei…
… i bardzo się wstydzę…
… i nic mi za to nie grozi…
… i przestałem trwonić papier i atrament…
… i wolę być sam…
… i obstaję przy samotnym życiu…
A ja na to:
... zbliżam się
... rodzę się wciąż na nowo
... mam ochotę medytować
... jest wiele rzeczy, które wprawiają w ruch mój umysł
... mnóstwo rzeczy mnie interesuje
... wciąż mam nadzieję
... decyduję się na pewną dozę bezwstydu
... podejmuję ryzyko
... zaczerniam kolejne strony
... wolę być z kimś
... daję zgodę na wspólnotę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zastrzegam sobie prawo do moderowania komentarzy, gdy uznam to za stosowne.