sobota, 29 listopada 2014

Które książki TY wskażesz jako lektury dla szkoły podstawowej?

Jest okazja wpłynąć na poziom czytelnictwa w Polsce. Możesz wskazać książki, które powinny być brane pod uwagę jako lektury szkolne w podstawówce. Czyli wartościowe, dobre, przyjemne do czytania dla dzieci ok. 6-12 lat.

Na stronie Ministerstwa Edukacji Narodowej znajdziesz e-formularz, w który można wpisać 5 propozycji.

Mój wybór to:

Baśnie z dalekich mórz i oceanów Wanda Markowska, Anna Milska
Dzieci z Bullerbyn Astrid Lingren
Dynastia Niziołków Joanna Olech
Ci z Dziesiątego Tysiąca Jerzy Broszkiewicz
Piętnastoletni kapitan Jules Verne


Z tej listy pozycje 1., 4. i 5. to były hity mojego dzieciństwa, Dzieci z Bullerbyn i Piętnastoletni kapitan miałyby stanowić pomost międzypokoleniowy. Dynastia Niziołków to z kolei jedyna książka, ktorą z radością przeczytał mój dyslektyczny syn. A jeśli on dał radę, to każdy da.

A co Ty wybierzesz?

TU znajdziesz omówienie wyników badań czytelnictwa uczniów do 12 r.ż. przeprowadzonych przez Instytut Badań Edukacyjnych.

Nieczytający
Podobną tendencję widać także w powiększającym się odsetku uczniów, którzy w ogóle nie czytają książek. A są to dzieci, które zaprzeczyły, by czytały książkę jakiegokolwiek rodzaju – powieść, tom wierszy, komiks, poradnik, atlas, słownik, encyklopedię – i to niezależnie od tego, czy w wersji papierowej czy elektronicznej.
Wśród szóstoklasistów żadnych z wymienionych rodzajów książek nie czyta 5 proc.

6 komentarzy:

  1. Anonimowy13:18

    Dziękuję za wiadomość i tym sposobem trafiłam do Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Anonimowy23:05

      Witam, zaglądam i czytam :)

      Usuń
  3. Przyjrzałam się trochę ideologii, która kryje się za tą akcją. Niestety jest w niej sporo przekonań moim zdaniem błędnych. Np. że dzieci 6-12 lat nie czytają z powodu błędnie dobranych letur. Nie jest to prawda.
    Nie czytają przede wszystkim dlatego, że nie nie potrafią składać płynnie liter, nawet mając 12 lat. Po drugie dlatego, że to, czy potrafią czytać i czy rzeczywiście samodzielnie czytają nie ma znaczenia dla promocji z klasy do klasy. Można ukończyć podstawówkę nie przeczytwaszy kartki A4. Można ukończyć tak liceum. Co więcej można ukończyć nawet studia, nie czytając 1 książki rocznie.
    Czyli współczesne dziecko nie czyta, bo to nie jest wymagane przez otoczenie oraz dlatego, że pozostawia się bez opieki analfabetów.

    Pisze się, że trzeba zmienić XIX wieczne lektury, bo biedne 10-letnie dziecko nie zrozumie kontekstu lektury. I co, "się wtedy w sobie zamknie"? To go trzeba go otworzyć Na tym polega nauka, że poznaje się nowe konteksty.

    Biedne XXI-wieczne dziecko może czytać tylko proste historie, które nie wymagają wysiłku? Bzdura. Może czytać tylko historie dziejące się współczesnie? Bo co, nie zrozumie, że kiedyś rozmawiało się tylko twarzą w twarz albo w ogóle? Bo myło się podłogi ścierką a nie mopem? Bo buty trzeba było czyścić, a nie wyrzucać i kupować nowe? Bzdura.

    Choć nie wpisałam Chłopców z Placu Broni, to jednak nie wyobrażam sobie dnia, kiedy dzieciaki nie przeczytają tej ksiązki i nie omówią jej w szkole. Przecież lektury i mówienie o nich w szkole jest okazją do kreowania wartości wspołnych dla grupy, nazywania ich i potem myślenia o nich. Czemu rezygnowac z tego? To jest zbyt ważne.

    Dodam też, że jak już kilka razy miałam okazję pisać, w 2014 roku jestem zwolenniczką c z y t a n i a na g ł o s lektur w szkole. Wydaje mi się, że już na to czas. Wtórny analfabetyzm staje się faktem. Ludzi nie potrafiących czytać nie zachęci żadna lista lektur. Trzeba im jednak umożliwić zapoznanie się z tekstem i pomyślenie o jego przesłaniu. To jest aktualny realistyczny cel edukacyjny.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja bym jednak zrezygnowala z "Janka Muzykanta" i "Antka". Jest wiele na prawde dobrych ksiazek dla dzieci napisanych prze wspolczesnych pisarzy, podejmujacych wspolczesna problematyke, rowniez te dotyczaca tolerancji i rownosci plci - wiem, ze w Polsce ta tematyka jeszcze budzi wiele kontrowersji. Polecam Pawla Pawlaka, Wojciecha Widlaka, Grzegorza Kasdepke, Elzbiete Palasz. I nie zapominajmy, ze dzieci czytaja, jesli my czytamy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam tylko Kasdepke. Zresztą osobiście też miałam okazję się z nim zetknąć na kiermaszu książki u mnie w Izabelinie. Córka, podówczas 10 letnia, cała znudzona, naburmuszona, nie chciała sobie nic wybrać... Koszmar matki- psychofanki czytania. Uratował nas miły młody pan Kasdepke, który ją uścinął, rzucił jej 'Głowa do góry!', dał autograf. Teraz Zuza dobrze to wspomina. Podsumowując problem z czytaniem znam z autopsji. I wiem na pewno, że czytający rodzice, pełna biblioteczka domowa nie wystarczą, żeby wpaść w nałóg czytania.

      Usuń

Zastrzegam sobie prawo do moderowania komentarzy, gdy uznam to za stosowne.