Sięgnęłam po tę małą książeczkę (zaledwie 163 strony
małego formatu), żeby pocieszyć się po zawodzie związanym z lekturą pierwszych
200 stron Roberto Bolano 2666. Potrzebowałam
na gwałt czegoś sensownego…
Kupiłam ją w niedawno otwartym antykwariacie
niedaleko mnie. [Zamierzam, na tyle, na ile się da, wspierać to miejsce –
jedno z niewielu miejsc pełnych kultury w mojej podwarszawskiej
wiosce-miasteczku.] Książeczka Bellowa jest także pierwszą z moich lektur
prezentujących serię Nike wydawnictwa Czytelnik.
Mój egzemplarz pochodzi z 1978 roku, kiedy to seria
miała już wygląd nadany jej przez Andrzeja Heidricha. Poszarpane, niestarannie
przycięte krawędzie stron przypominają mi aż nadto dobrze końcówkę lat 70. w
Polsce. Czas Gierka, ośmiogodzinnych kolejek do mięsnego, spodni dzwonów, inwazji
dżinsu i bistoru oraz moich pierwszych poważnych lektur. Jest to ważny dla mnie
rok także dlatego, że właśnie wtedy, we wrześniu 1978 r., poznałam i zakochałam się od
pierwszego wejrzenia w moim mężu :)
Bellow kolejny raz uratował mnie przed zwątpieniem. Dzięki niemu znowu sobie przypomniałam, że jest możliwa literatura, która mnie porusza, nie pozostawia obojętną, pochłania
mnie i zmusza do myślenia. Wszystko to dotyczy maleńkiej powieści z 1951 roku opowiadającej
o bardzo nieudanym dniu z życia nowojorczyka Wilhelma Adlera alias Tommy’ego
Wilhelma. Człowieka pechowca, człowieka dokonującego złych wyborów, czterdziestoczterolatka
pragnącego, żeby ktoś podjął się opieki nad nim, żeby ktoś zabronił mu robić
głupstwa…
Pejzaż tej powieści wciąga. Postaci są autentyczne,
nawet jeśli ich postępowanie jest irracjonalne, rozumiemy czy też czujemy, skąd
się biorą takie a nie inne zachowania. Język bogaty - szepczący i krzyczący prosto do nas, bez ironii,
bez dystansu, w sposób zaangażowany. Ironiczny wydaje się tylko tytuł powieści nawiązujący do nowego w latach 50. w Nowym Jorku trendu - koncentracji na byciu tu i teraz, osiąganiu doraźnej przyjemności. Bellow pokazuje to zjawisko jako kolejny krok w kierunku egoistycznej dbałości tylko o siebie. Dziś wiemy, że jest to znacznie bardziej skomplikowane, ale i tak jest o czym pomyśleć... Bohaterowie są pełnowymiarowi, a ich problemy
istotne i uniwersalne. Narysowany problem dotyczy braku granic psychologicznych, życia tak, żeby
spełniać oczekiwania innych, nieszanowania swoich odczuć i pragnień.
Czytam i nie pozostaję obojętna. Po odłożeniu książki jestem poruszona, a nie pusta jak wydmuszka, jak w przypadku lektury Bolano... Bellow nie bez powodu jest laureatem nagrody Nobla. A na obwolucie napisane jest, że jest jednym z najinteligentniejszych pisarzy amerykańskich. Ciekawe, że teraz już się tak nie pisze o autorach...
Czytam i nie pozostaję obojętna. Po odłożeniu książki jestem poruszona, a nie pusta jak wydmuszka, jak w przypadku lektury Bolano... Bellow nie bez powodu jest laureatem nagrody Nobla. A na obwolucie napisane jest, że jest jednym z najinteligentniejszych pisarzy amerykańskich. Ciekawe, że teraz już się tak nie pisze o autorach...
To wszystko znalazłam w tej małej książeczce Saula
Bellowa. To wszystko, czego za diabła nie mogę znaleźć u Bolano.
Korzystaj z dnia Saul Bellow, seria Nike [Czytelnik], 1978
·
Tytuł oryginalny: Seize the Day
·
Język
oryginalny: angielski
·
Tłumacz:
Andrzej Nowicki
·
Kategoria: Literatura
piękna
·
Gatunek: literatura
współczesna zagraniczna
·
Forma: powieść
·
Rok
pierwszego wydania: 1951
·
Rok
pierwszego wydania polskiego: 1969
·
Serie
wydawnicze: Nike
________________________________
Wyzwanie Z literą w tle i Czytamy serie wydawnicze
Jak zwykle świetna prezentacja książki.
OdpowiedzUsuńDobre pytanie zadałaś.
Dzisiaj pisze się szybko, właściwie się produkuje książki stąd trudno tę literaturę smakować, ją się po prostu konsumuje.
Jakie czasy, takie książki.)
Właśnie, powierzchowność, unikanie glębszej refleksji, nizdolnośc do opowiedzenia się za czymś istotnym, takie ślizganie się...
UsuńOt, to. Obecnie książki, jak przebiegam po recenzjach to epatują traumami różnej maści lub seksem i jeszcze na dodatek straszą. Kto dzisiaj chce czytać spokojną literaturę, w której niewiele się dzieje,a nawet nie ma akcji, ale za to pobudza do pogłębionej refleksji nad istnieniem. Od książek oczekuje się głównie rozrywki. I ja też tego oczekuję, ale jednak nie tylko.)
UsuńI znowu. Czy przewidujesz umieszczenie gdzieś Księgi Skarg i Zażaleń?
OdpowiedzUsuń;)
Uwielbiam tę serię, mam z niej (a właśnie Iris Murdoch!) "Czarnego Księcia" i widzę, że mam ponownie ciekawe tytuły do poszukiwań..
Powiem Ci, że seria Nike to istna kopalnia skarbów. Oczywiście niby wiedzialam, że są tam cenne rzeczy, ale im bardziej się w to zagłębiam, tym bardziej nie mogę wyjśc z zadziwienia nad gustem redaktorki serii...
UsuńA może istnieje coś takiego jak "wrażliwość czytelnicza typu Nike" :) Taki syndrom potrzeb estetyczno-intelektualnych, wiesz?