wtorek, 26 marca 2013

…kocham czytać - jak Daniel Pennac


Daniel Pennac Jak powieść
Tłum. Katarzyna Bieńkowska
(Wyd. fr. 1992, wyd. polskie 2007)

Człowiek buduje domy, ponieważ żyje, ale pisze książki, ponieważ wie, że umrze. Mieszka w gromadzie, bo jest stworzeniem stadnym, czyta natomiast, bo zdaje sobie sprawę ze swojej samotności. Lektura dotrzymuje mu towarzystwa, nie zajmując miejsca nikogo innego, ale też niczyje inne towarzystwo nie mogłoby jej zastąpić. […] Tak że nasze racje czytania są równie dziwne co nasze racje życia. […]

Nie sposób nie polubić tego autora, pisarza i scenarzysty, a przede wszystkim nauczyciela języka francuskiego z 25-letnim stażem. Nie sposób nie polubić tej książeczki, lekkiej jak pianka i jak pianka słodkiej. Słodkiej słodyczą prawdziwej, szczerej miłości do czytania.

Czytanie to… odpoczynek od życia. Tak, po stokroć tak. Lektura to podarunek. A rozmowa o lekturze to... rozmowa.

Jeśli ktoś mówi, że nie ma czasu czytać, to... jest już stracony. To oznacza, że czytanie nie sprawia mu już przyjemności, że zaczął już myśleć, że „trzeba czytać”. A czytać trzeba, ale – pragnąć, chcieć, tęsknić za nim… Wtedy zawsze znajdzie się czas.
Zgadzam się też z diagnozą Pennaca na temat głównych przyczyn nieczytania współczesnej młodzieży. Jest trafna, choć została postawiona przez niego jeszcze przed pojawieniem się Internetu, bo w 1992 roku! [A także przed polską reformą szkolnictwa, czyli przed zabójczą testomanią.]

Pennac słusznie zauważa, że przyjemność z czytania zabija przede wszystkim szkoła. [Poza tym także konkurencja łatwiejszych przyjemności, sformatowanie móżgu prze internet, zanik technicznej umiejętności czytania oraz wypieranie refleksyjności i jakości przez powierzchowność i bylejakosć związaną z  dominacją konsumpsjonizmu jako zasady życiowej.]

Już  w latach 90. dawało się odczuć, że sposób w jaki „omawia się” lektury zabija wewnętrzną radość z własnego odczytania, nie pozwala pojawić się sensom, nie umożliwia,  żeby ułożyły się powoli w sercu młodego czytelnika. Ucznia zmusza się go do „zapamiętywania” szczegółów lektur, gubiąc w ten sposób ich przesłanie, które musi mieć czas i sprzyjające okoliczności, żeby się odsłonić. A teraz jest po stokroć gorzej, bo czyta się tylko fragmenty, nigdy nie widać całości – całego pejzażu powieści. Przez to nie sposób odczuć różnicy pomiędzy stylami rożnych autorów. Wymusza się poszukiwanie wskazanych treści, nie pozostawiając nic wyborowi czytelnika.  I to zgadywanie, co powinno się  napisać… Nigdy - co ci się narzuca? Co cię zainspirowało? Co  w tobie obudziła lektura?

Sens lektury polega dzisiaj na odgadnięciu, co zostało już wcześniej napisane przez jakiegoś metodyka nauczania języka polskiego. Straszne. Nie wiem, czy zdałabym dzisiaj maturę!

To jest MORDERSTWO na czytelnikach i na czytaniu.

A Pennac po prostu czytał swoim uczniom na głos. Czyniąc z lektury bezinteresowny odlot z rzeczywistości przez pięć  godzin lekcyjnych w tygodniu. Czyli wracał do korzeni czytelnictwa. Pisze, że wybierał Pachnidło Suskinda na pierwszy ogień. Jego ulubieńcy to także Flaubert, Dostojewski, Kafka i Dickens. Po pewnym czasie młodzież czytała już sama, a on mógł przejść do realizacji 'założeń programowych', kwestii stylu, języka, tła historycznoliterackiego. Było to o tyle łatwiejsze, że wynikało po prostu z pytań uczniów.

- A ten Suskind to żyje? [...] 

Znaczy... trafiony, zatopiony.

Ja sama jestem z pokolenia, którego wchodzenie w dojrzałość zbiegło się z pierwszym wydaniem po polsku ( początkowo w wydawnictwie emigracyjnym) Mistrza i Małgorzaty. I to jest książka mojego życia. Wśród moich równolatków jest wielu, którzy potwierdzą, że dla nich też. Po prostu genialna powieść, która trafiła do nas w najwłaściwszym czasie…

Teraz Mistrz i Małgorzata jest lekturą. Nikt z młodych nie nazywa jej już książką swojego życia. Większość jej nawet nie tknie z tego właśnie powodu. Bo teraz się już nie czyta, nie pyta o wrażenia, teraz na polskim odgaduje się sformułowania z klucza, żeby zdać test… Tak powiedziały mi moje nieszczęsne dzieci, które od dawna nie wiedzą, co to przyjemność z lektury, a które lubiły czytać, póki nie zrobiono z tego jakiejś koszmarnej zabawy w odgadywanie czyichś wystandaryzowanych, grzecznych i banalnych do bólu myśli…

_______________________
Wyzwanie Z literą w tle


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zastrzegam sobie prawo do moderowania komentarzy, gdy uznam to za stosowne.