Tłum. Katarzyna Bieńkowska
(Wyd. fr. 1992, wyd. polskie 2007)
Człowiek buduje domy,
ponieważ żyje, ale pisze książki, ponieważ wie, że umrze. Mieszka w gromadzie,
bo jest stworzeniem stadnym, czyta natomiast, bo zdaje sobie sprawę ze swojej
samotności. Lektura dotrzymuje mu towarzystwa, nie zajmując miejsca nikogo
innego, ale też niczyje inne towarzystwo nie mogłoby jej zastąpić. […] Tak że
nasze racje czytania są równie dziwne co nasze racje życia. […]
Nie sposób nie polubić tego autora, pisarza i scenarzysty, a przede wszystkim nauczyciela języka francuskiego z 25-letnim stażem. Nie sposób nie
polubić tej książeczki, lekkiej jak pianka i jak pianka słodkiej. Słodkiej
słodyczą prawdziwej, szczerej miłości do czytania.
Czytanie to… odpoczynek od życia. Tak, po stokroć tak. Lektura to podarunek. A rozmowa o lekturze to... rozmowa.
Jeśli ktoś mówi, że nie ma czasu czytać, to... jest już
stracony. To oznacza, że czytanie nie
sprawia mu już przyjemności, że zaczął już myśleć, że „trzeba czytać”. A czytać
trzeba, ale – pragnąć, chcieć, tęsknić za nim… Wtedy zawsze znajdzie się czas.
Zgadzam się też z diagnozą Pennaca na temat głównych
przyczyn nieczytania współczesnej młodzieży. Jest trafna, choć została
postawiona przez niego jeszcze przed pojawieniem się Internetu, bo w 1992 roku!
[A także przed polską reformą szkolnictwa, czyli przed zabójczą testomanią.]
Pennac słusznie zauważa, że przyjemność z czytania zabija przede wszystkim szkoła. [Poza tym także konkurencja łatwiejszych przyjemności, sformatowanie móżgu prze internet, zanik technicznej umiejętności czytania oraz wypieranie refleksyjności i jakości przez powierzchowność i bylejakosć związaną z dominacją konsumpsjonizmu jako zasady życiowej.]
Już w latach 90.
dawało się odczuć, że sposób w jaki „omawia się” lektury zabija wewnętrzną
radość z własnego odczytania, nie pozwala pojawić się sensom, nie
umożliwia, żeby ułożyły się powoli w
sercu młodego czytelnika. Ucznia zmusza się go do „zapamiętywania” szczegółów
lektur, gubiąc w ten sposób ich przesłanie, które musi mieć czas i sprzyjające
okoliczności, żeby się odsłonić. A teraz jest po stokroć gorzej, bo czyta się
tylko fragmenty, nigdy nie widać całości – całego pejzażu powieści. Przez to
nie sposób odczuć różnicy pomiędzy stylami rożnych autorów. Wymusza się
poszukiwanie wskazanych treści, nie pozostawiając nic wyborowi czytelnika. I to zgadywanie, co powinno się napisać… Nigdy - co ci się narzuca? Co cię zainspirowało? Co w tobie obudziła lektura?
Sens lektury polega dzisiaj na odgadnięciu, co zostało już
wcześniej napisane przez jakiegoś metodyka nauczania języka polskiego.
Straszne. Nie wiem, czy zdałabym dzisiaj maturę!
To jest MORDERSTWO na czytelnikach i na czytaniu.
A Pennac po prostu czytał swoim uczniom na głos. Czyniąc z lektury bezinteresowny odlot z rzeczywistości przez
pięć godzin lekcyjnych w tygodniu. Czyli
wracał do korzeni czytelnictwa. Pisze, że wybierał Pachnidło Suskinda na pierwszy ogień. Jego ulubieńcy to także
Flaubert, Dostojewski, Kafka i Dickens. Po pewnym czasie młodzież czytała już sama, a on mógł przejść do realizacji 'założeń programowych', kwestii stylu, języka, tła historycznoliterackiego. Było to o tyle łatwiejsze, że wynikało po prostu z pytań uczniów.
- A ten Suskind to żyje? [...]
Znaczy... trafiony, zatopiony.
Znaczy... trafiony, zatopiony.
Ja sama jestem z pokolenia, którego wchodzenie w dojrzałość
zbiegło się z pierwszym wydaniem po polsku ( początkowo w wydawnictwie
emigracyjnym) Mistrza i Małgorzaty. I to jest książka mojego życia. Wśród
moich równolatków jest wielu, którzy potwierdzą, że dla nich też. Po prostu
genialna powieść, która trafiła do nas w najwłaściwszym czasie…
Teraz Mistrz i
Małgorzata jest lekturą. Nikt z młodych nie nazywa jej już książką swojego
życia. Większość jej nawet nie tknie z tego właśnie powodu. Bo teraz się już
nie czyta, nie pyta o wrażenia, teraz na polskim odgaduje się sformułowania z klucza,
żeby zdać test… Tak powiedziały mi moje nieszczęsne dzieci, które od dawna nie
wiedzą, co to przyjemność z lektury, a które lubiły czytać, póki nie zrobiono z
tego jakiejś koszmarnej zabawy w odgadywanie czyichś wystandaryzowanych,
grzecznych i banalnych do bólu myśli…
_______________________
Wyzwanie Z literą w tle
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zastrzegam sobie prawo do moderowania komentarzy, gdy uznam to za stosowne.