Pisanie jest potrzebne.... Ja też tak to czuję. To najbardziej ludzka, i tylko ludzka, słabość.
Samo czytanie nie wystarcza. Trzeba sobie jeszcze pewne rzeczy poukładać, przeanalizować, zsyntetyzować. Pomaga pisanie. Oczywiście piszemy dla kogoś, nawet jeśli jest to zupełnie abstrakcyjny ktoś… Czytelnik jest niezbędny, żeby poddać się dyscyplinie formy – nawet najprostszej - a ta z kolei umożliwia dialog z czytelnikiem.
Samo czytanie nie wystarcza. Trzeba sobie jeszcze pewne rzeczy poukładać, przeanalizować, zsyntetyzować. Pomaga pisanie. Oczywiście piszemy dla kogoś, nawet jeśli jest to zupełnie abstrakcyjny ktoś… Czytelnik jest niezbędny, żeby poddać się dyscyplinie formy – nawet najprostszej - a ta z kolei umożliwia dialog z czytelnikiem.
Oto jak swoje przemyślenia na ten
temat ujął Zygmunt Bauman w swoim dzienniku o prowokującym tytule To nie jest
dziennik Wyd. Literackie 2012):
„Po pierwsze, pisanie stało się dla
mnie sposobem na funkcjonowanie w rzeczywistości. Nigdy nie nauczyłem się żyć
inaczej. […] Poza tym - gra słów jest dla mnie najbardziej niebiańską z uciech.
Uwielbiam ją. [..] Kolejna przyczyna: wygląda na to, że nie potrafię myśleć bez
pisania… Jestem w pierwszej kolejności czytelnikiem, a dopiero w drugiej
pisarzem. […] Ponadto, choć lubię być sam, nie cierpię samotności. […] dlatego
też wszystko, co następuje po otwarciu programu Microsoft Word, prowadzi do dialogu.
Dialog zaś wyklucza samotność. […] jestem z natury albo wskutek przyzwyczajenia
uzależniony od pisania… Jako nałogowiec potrzebuję codziennej dawki narkotyku.”
Sposób myślenia Baumana, piszącego na co dzień po angielsku, jest mi niesamowicie bliski. Uwielbiam ten staroświecki okrągły styl charakterystyczny dla osób mających za sobą nie tylko rozległy kurs logiki, ale także niezliczone lektury, i do tego naturę osoby odpowiedzialnej za słowo. Czytam jego rzeczy zawsze z uczuciem, jakbym zanurzała się w strumieniu z przeźroczystą i wartką, lecz nie gwałtowną wodą.
On dochodzi do sedna spraw. To jest dar Boży i jednocześnie przekleństwo, bo nie owija nic w bawełnę.
Weźmy tylko jeden przykład... To on otwiera mi oczy na to, że różne sposoby na „oszczędzanie czasu” nakierowane są na to, żeby powiększyć pulę czasu przeznaczoną na konsumpcję. Dlatego takim osiągnięciem marketingowców jest zachęcenie szczególnie młodych ludzi do robienia kilku rzeczy jednocześnie – często każdą z wykorzystaniem innego urządzenia (gadżetu) elektronicznego. Powoduje to kompresowanie=sumowanie działań: spędzamy w świecie wirtualnym więcej efektywnych godzin niż, gdybyśmy, robiąc jedną rzecz na raz, byli w czasie rzeczywistym. Dla mnie to zjawisko trochę nieludzkie, na pewno o dalekosiężnych konsekwencjach. Dla marketingu i możliwości promocji kolejnych, jeszcze bardziej „wydajnych” gadżetów – raj.
No ale, czy ja sama nie oglądam telewizji, jednocześnie surfując po Internecie i rozmawiając przez telefon? No więc, o czym mowa?
O płynnej nowoczesności, panie dzieju…
Bardziej przeżywa swoje uzależnienie od literatury i zgodnie ze swoim stylem osiąga teatralny efekt Orhan Pamuk w swoim tekście Domniemany pisarz w tomie tegorocznym "Inne kolory":
"Życie jest trudne, gdy nie piszesz - bo nie piszesz. I wówczas, gdy piszesz - bo pisanie jest trudne. W tych niełatwych momentach chodzi o to, by znaleźć nadzieję, która pozwoli ci przetrwać od rana do wieczora, i jeżeli napisana strona lub przeczytana książka, która otwiera przed tobą nowe światy, jest dobra, poczuć radość - choćby tylko przez ten jeden dzień".
Dziękuję redaktorkom Wydawnictwa Literackiego za powyższe wydania!
Muszę tę książkę przeczytać (a najlepiej i zdobyć na własność) - bo pisanie, podobnie jak czytanie, dla mnie też jest nałogiem. Ukochanym nałogiem.
OdpowiedzUsuńCzęsto pewne rzeczy zostają dokładnie wyartykułowane we własnej głowie dopiero wtedy, gdy się je zapisuje na kartce/w pliku. Niesamowite przeżycie.