sobota, 24 stycznia 2015

Czytelnictwo w Polsce AD 2014 albo "smutek tropików"


Opublikowano wyniki badań czytelnictwa w Polsce za ostatnie dwa lata. 
Cały raport Instytutu Książki 


Polacy czytają. Ale się nie zaciągają!
Liczba czytających regularnie (7+ książek rocznie) spadła z 22% w 2002 do 11% w 2014.

Polacy "nie lubią" czytać.
Nie czyta w ogóle 58% Polaków.

Czytanie "szkolne", czyli czytanie z przymusu, bez zrozumienia, bez sensu
Fakt, że co czwarty uczeń i student nie zmierzył się w ciągu roku poprzedzającego badanie z żadną lekturą w całości, świadczy o sile tzw. czytania szkolnego. Zjawisko to polega na czytaniu z obowiązku: tego, czego się wymaga, i w takiej objętości, by z tego obowiązku się wywiązać. Po zakończeniu edukacji czytelnicy szkolni przestają sięgać po książki.
[...]
W stosunku do 2012 roku, w roku 2014 zmieniła się struktura osób, które znalazły się w grupie nieczytających. O ponad 11 punktów procentowych wzrósł odsetek tych, którzy twierdzą, że książki czytali tylko w trakcie nauki w szkole lub na studiach, proporcjonalnie zmalała też grupa respondentów deklarujących, że lekturę książek zarzuciły dopiero ostatnimi czasy. O ile więc czytanie książek jest wpisane w proces kształcenia (choć w dalszym ciągu ponad 14% twierdzi, że było w stanie ukończyć szkołę bez czytania książek), to po jego zakończeniu lektura książek staje się aktywnością specyficzną dla pewnych grup i kategorii społecznych. Jak widać, bez domowej socjalizacji czytelniczej w dzieciństwie oraz, później, mobilizującego do czytania wpływu rodziny, kręgów przyjacielskich i zawodowych, szkoła nie jest w stanie samodzielnie wykształcić trwałych nawyków czytelniczych.

"Cała Polska czyta dzieciom" i co z tego?
Jednak samo czytanie dzieciom [w domu] nie wystarczy. Dwóm trzecim respondentów czytano w dzieciństwie, a pomimo tego obecnie prawie połowa z nich nie czyta książek.

Co piąty z nas nie czyta i pewnie nie jest w stanie tego zrobić.
Jedna piąta Polaków powyżej 15. roku życia znajduje się poza kulturą pisma: nie tylko nie czytają oni regularnie dłuższych tekstów, ale także nie sięgają do książek ani gazet choćby raz do roku.

Książka nagrodzona NIKE? A co to jest?
Autorzy cenieni najwyżej przez krytykę, czytywani są przez nielicznych. Książki laureatów polskich bądź międzynarodowych nagród literackich z ostatnich dwóch dekad stanowią w wyborach czytelników rzadkość – ich łączna popularność w 2014 roku była mniejsza niż poczytność Henryka Sienkiewicza. Obieg książki uznanej przez krytykę jest zbyt wąski, by uchwycić go w ogólnopolskim badaniu sondażowym.

Wąskie horyzonty
Życie towarzyskie statystycznego Polaka nie toczy się wśród książek. Rozmowy o ostatnich lekturach, wymienianie książkowych podarunków, poszukiwanie informacji o książkach w prasie lub internecie to zjawiska mało rozpowszechnione, co bynajmniej nie prowadzi do wniosku, że dla kultury książki nie mają one żadnego znaczenia. Aby jednak ta kultura była żywa, literatura musi chociaż od czasu do czasu stawać się częścią zbiorowego doświadczenia – tematem rozmów towarzyskich, przedmiotem rekomendacji, a sama książka – darem.

Książka w prezencie od analfabety? 
Osoby, które nie przeczytały w ciągu ostatniego roku żadnej książki, stanowią 11% grupy obdarowanych i aż 35% - darczyńców.

Liczą się opinie amatorów.
Opinie zawodowych recenzentów: krytyków i dziennikarzy, liczą się tylko dla mniej niż co trzydziestego respondenta

Grunt to rodzinka
Regularni czytelnicy książek w rodzinie mają przeważnie regularnych czytelników, zaś osoby nieczytające – w 84% dzielą ten nawyk ze swoimi najbliższymi. Czytamy bądź nie czytamy zazwyczaj całą rodziną.

Czytanie niedługo będzie zajęciem niszowym. 
Instytucje edukacyjne nie tworzą trwałych podstaw tego, co moglibyśmy określić mianem czytelniczego superego. Bez przeciwdziałania instytucji państwa, w tym zwłaszcza szkół różnego szczebla, czytanie książek stanie się praktyką w podobnym sensie stanową (elitarną?) jak picie starego wina czy jazda konna.

8 komentarzy:

  1. Au! Zabolało. Choć przyznaję, że czytanie porównane do czynności równie elitarnej jak jazda konno wcale mnie nie zmartwiło - ja cały czas mam wrażenie,że czytając robię coś najzwyczajniejszego w świecie (o czym nie ma co rozmawiać)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też zabolało. Bez jazdy konnej można przeżyć (choć lubię i sama jeżdziłam w swoim czasie), ale żeby tak... bez czytania? Ale jak widać można. Niestey słabe to życie. W raporcie podane są informacje o tym, że czytanie i posiadanie książek silnie koreluje z sukcesem życiowym. Choć, jak widać, nie wynika po prostu z czytania. raczej z kapistału kulturowego, którego czytanie jest wskaźnikiem... Mowa jest o dalszym rozwarstwiaaniu się społeczeństwa polskiego: dzieci z bogatych domów sięgają po sukces, dzieci z rodzin ubogich nie są w stanie wyrównać swoich braków kulturowych dzięki edukacji szkolnej. Pochodząc z rodziny ubogiej kuturowo, nie masz szans na równy start na rynku pracy, bo szkoła przestała uczyć i wymagać, a tym samym wyrównywać szanse.

      Usuń
    2. Tylko że teraz sukces raczej koreluje z obecnością w mediach społecznościowych i umiejętnością promowania się, a nie z czytaniem (i wiedzą)

      Usuń
    3. Zgadza się. Odczuwam bardzo antyintelektualizm, jakim zostało skażone ostatnio życie kulturalne. Myślenie jest bardzo niemodne. Staje się też zbyt trudne, bo wychodzimy z wprawy. Zbyt często polegamy na najprostszych skojarzeniach i emocjach: podoba się, nie podoba się. Bez próby uświadomienia sobie: dlaczego tak, a nie inaczej? Skąd bierze się ten katastrofalny trend? Moim zdaniem jest to wpływ praw rynku, które zagarniają coraz to nowe sfery życia. To właśnie kryje się za pojęciem komercjalizacja życia. Sprzedajemy i kupujemy siebie. Najłatwiej sprzedać coś, co ma ładne opakowanie. Najskuteczniejsza jest sprzedaż szybka, bez roztrząsania za i przeciw, oparta o impuls. I tak, bezmyślność staje się zasadą życia, niestety. sorry za te skróty myślowe, bo temat jest szeroki, a media nie sprzyjają długim wywodom :) Nikt ich nie czyta.

      Usuń
  2. Niestety, książki są wypierane przez elektronikę. Komputer, tablet, smartfon oraz te wszystkie "plajstesziony_ to teraz biorą górę i przyciągają co raz to młodsze osobniki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda prawdziwa, niestety. Sama jestem ofiarą tego zjawiska. Po 2 godzianach w ineternecie mój mózg nie jest w stanie czytać strona po stronie...

      Usuń
  3. Kiedyś telewizja teraz dodatkowo internet...przestajemy nie tylko czytać, ale i kontaktować się, spotykać.
    Dobrze, że można w "komentarzach" co nieco o książkach podyskutować.
    Zdarza mi się teraz pytać osoby, z którymi mam kontakt czy czytają i co.....blado to wygląda....
    W moim domu się jeszcze czyta, ale na jednego z synów wywieramy presję, by nie przestawał czytać, bo lubił to robić a drugi niestety nigdy nie czyta odkąd opuścił mury szkoły.....
    Myślę, że to jest raczej trend nieodwracalny.......

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację. Pewnie twój syn, tak jak i moi dwaj, czyta - tylko krótkie tekstyw mediach elektronicznych... Jednak w badaniach mowa jest o ludziach, którzy nie przeczytali w ciągu 12 miesięcy nawet ulotki w poczekalni do dentysty. 58%!
      A wtórna alfabetyzacja jest chyba nierealna.

      Usuń

Zastrzegam sobie prawo do moderowania komentarzy, gdy uznam to za stosowne.