Ota Pavel Śmierć pięknych saren
Przeł. A. Czcibor-Piotrowski i J. Waczków
MUZA S.A., Warszawa 1998 , wyd. IV
wyd. oryg. 1971
seria Biblioteka Bestsellerów
Dziesiątki razy chciałem odebrać sobie życie, gdy już nie mogłem wytrzymać, ale nigdy tego nie zrobiłem. Pewnie w podświadomości pragnąłem jeszcze jeden raz pocałować usta rzeki i łowić srebrne ryby. To właśnie jako rybak nauczyłem się cierpliwości, a wspomnienia pomagały mi żyć.
Ota Pavel
Czytam w raporcie o czytelnictwie, że w Polsce książka ma szansę być przeczytana (podkreślmy, że szansa ta jest minimalna) wtedy tylko, gdy opowiada o bohaterach podobnych do nas i kiedy książka ma happy end. Aha, i ma być 'łatwa' w czytaniu. To pewnie dlatego bestsellerem jest erotyczna opowiastka, o której da się powiedzieć tylko, że jest to szybkozbywalny produkt literaturopodobny.
W takich czasach chyba tylko jakieś szaleństwo może sprawić, że ktoś sięgnie po opowiadania Oty Pavla. Sarny, ryby, rzeka, knedle, pies...
Niemniej co jakiś czas znajdują się tacy. To przeczytałam obejrzała ekranizację z 1987 roku, bo się chyba kocha w Hrabalu i czeskim języku :) Co z kolei sprowokowało mnie do sięgnięcia na półkę męża, tę ważną - przy wezgłowiu - gdzie od jakiegoś czasu stało wydanie kupione w antykwariacie.
Ota Pavel (Otto Popper) żył zaledwie 43 lata, zachorował psychicznie (miał urojenia mesjanistyczne, podobno była to psychoza z elementami schizofrenii) jako trzydziestokilkulatek. W ramach autoterapii pisał autobiograficzne opowiadania o dzieciństwie i młodzieńczych latach. Sam był raczej typem 'luzera', człowieka pozbawionego chęci zawojowania świata. Jednak jego idolem i głównym bohaterem opowieści był ukochany 'tatuńcio' - jego przeciwieństwo. Przed wolną utalentowany komiwojażer i sprzedawca produktów Elektroluksa, po wojnie i pobycie w obozie koncentracyjnym, zaskoczony przez realia realsocjalizmu w Czechosłowacji. Choć - jak dowiadujemy się starał się znowu dostosować - wstępnie był optymistycznie nastawiony do komunistycznych idei równości i braterstwa, jak to ocalały z H. Żyd.
Ota Pavel 1930-1973 |
Wygląda na to, że Ota Pavel chce za wszelką cenę utrzymać się na powierzchni życia. Pomaga mu w tym wędrówka pamięcią do szczęśliwych czasów, gdy jego głównym zajęciem było wędkowanie i siedzenie nad rzeką. Brzmi durnie? Ale i ja, gdy chcę szybko zredukować poziom stresu, przenoszę się myślą do letniego wałęsania się z patykiem po piaszczystej drodze na wsi u dziadka. Do chwil betroski. Tej samej techniki relaksacyjnej nauczyłam swoje dzieci. One też, to ciekawe, przywołują wtedy pejzaże z wakacji na wsi. Inne miejsca, inne zakamarki - zakola rzek, polany leśne, ale wciąż w tej samej mazowieckiej wiosce. Książka o karpiach i szczupakach. Książka o piaszczystej drodze.
Znajdź trzy różnice pomiędzy bestsellerami wtedy a teraz.
_________
Z półki
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBardzo cenie sobie ta ksiazke, jej lektura zostawila mnie niezwykle wzruszona i poruszona. Chetnie wracam do jej fragmentow, opisy przyrody i wrazliwosc autora niezmiernie mnie zachwycaja.
OdpowiedzUsuńCiesze sie, ze o niej napisalas.
Podobnie i ja. Wzruszyłam się.
UsuńPo obejrzeniu filmu bardzo bym chciała przeczytać pierwowzór literacki, pewnie się za nim rozejrzę :)
OdpowiedzUsuńWiesz, gdzie szukać, gdyby co :) Czekam tylko na sygnał do wysyłki.
UsuńCo do listy i raportu - nie zlicze ile razy zastanawialiśmy się w gronie rodzinnym, nad tym co jest "gorsze": nie czytać w ogóle, czy sięgać po chłam. Nie rozumiem ludzi, którzy jarają się literacką tandetą wyeksponowaną w empiku, z drugiej strony, może być tak, że jak już się człowiek naczyta tych "bestselerowych" powieścideł, to może mu się zachcieć czegoś lepszego. Albo przeciwnie - wyrobi sobie tak kiepski gust, że już zawsze będzie się wzruszał nad... (no dobra, nie będę przytaczać nazwisk).
OdpowiedzUsuńW raporcie tak opisano tę kategorię książek ulubiona przez 27% respondentów: 'Powinna być raczej jak nieuciążliwy sąsiad lub gość, który wpada rzadko i tylko z przelotną wizytą.' Taka tam lekturka bez znaczenia, żeby zająć umysł - jak jakąś prostą krzyżowką. Proszę, tylko nic nowego, żadnych wymagań intelektualnych czy emocjonalnych, na zasadzie "lubimy, bo znamy." Moja 80 letnia obecnie mama czyta od lat takie coś. Czyli wiem, o czym mowa. Zastanawiałam się, po co ona czyta książeczki, ktorych treść jest w 100% przewidywalna? Podobno to ją uspokaja. Poza tym nigdy nie zetknęła się z wielką literaturą. Nigdy nie miała okazji romawiać o literaturze - przeżywać ją powtórnie, świadomie. Nie zna słów do opisania swoich przeżyć. Nie rozumie też, na czym polega język litearcki - nie odróżnia dobrego dzieła od złego, bo nie zna wzorca, czyli kanonu. Po prostu nie ma za sobą edukacji literackiej. Tak jak większość Polaków w dobie szkoły uczącej tylko zdawania testów.
UsuńMożesz mieć rację, część osób jak już wpadnie w wir literatury lekkiej, łatwej i przyjemnej, do końca życia nie sięgnie po nic ambitniejszego. Ale ja zawsze mam nadzieję, jak widzę w parku dziewczę pochłonięte lekturą "Zmierzchu", że może kiedyś wyrośnie, tak jak się wyrasta z innych głupich nawyków.
UsuńNie pierwszy to raz, gdy książka miała terapeutyczne znaczenie. Przy okazji powstało dzieło, które zachwyca kolejne pokolenia. Książka wywarła na mnie nieprzemijające wrażenie.
OdpowiedzUsuńSzczerość tych opowiastek wraz z wrodzonym talentem autora do opowiadania historii jest jak diament wyciągniętyz błota.
UsuńCzytałam już o tej książce a teraz nabrałam ochoty na jej przeczytanie.
OdpowiedzUsuńŚwiat dzieciństwa nawet jak nie do końca sielski to świat, w którym można się chcieć schować, gdy życie dokuczy....Powraca zawsze w dobrych obrazach.
Jest to coś słodkiego, pełnego czułości i nostalgicznego przetykanego głęboką tragedią.
Usuń