czwartek, 30 października 2014

Maria Janion. Niedobre dziecię?


Janion: Transe – Traumy – Trangresje.
t. 1 Niedobre dziecię
Z Marią Janion rozmawia Kazimiera Szczuka
Korekta: Anna Papiernik (idealna)
Seria z Różą
Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2012

Mam dobrą passę. Kolejna inspirująca książka przeczytana. Tym razem sięgnęłam po tę właśnie rzecz z powodu tego, co Herbert o napisał o Janion, a raczej wspomniał lekko protekcjonalnie. Co z kolei przytoczyła Joanna Siedlecka w rozdziale o pierwszych latach powojennych w Łodzi. Mianowicie, że na tamtejszym Uniwersytecie, bardzo się wymądrzała - a propos marksizmu - młodziutka Misia Janion. Czytając to pomyślałam, że jak zwykle złośliwy, potem że Janion musi być jego równolatką (rzeczywiście Herbert był z 1924, Janion jest z 1926), na koniec, że oboje byli  repatriowani do Polski.


Jeśli Herbert był z Lwowa, to skąd była Janion? 
Z Wilna. Do końca jej ukochanego miasta.

Wilno dziś
Poza tym wspólnym mianownikiem ta szanowna dwójka to kompletne przeciwieństwa. Janion lewicuje całe życie (według swoich słów jest ‘za postępem’), podczas gdy Herbert stawał się coraz bardziej konserwatywny w swych poglądach politycznych. Janion jest tytanem sumiennej pracy naukowej, niezafałszowaną intelektualistką, bo żyje ideami, i dla idei. Nimi zajmuje się całe życie – nie ludźmi, nie przedmiotami, nawet nie działaniem. Herbert, choć studiujący początkowo równie zachłannie, szybko przyrzucił się na życie towarzyskie, podróże i samotnicze pisanie. Z temperamentu jednak podobni – oboje dominujący i lubiący postawić na swoim. Z tym, że ona nietowarzyska, niezainteresowana ubarwianiem sobie codziennego życia. Tymczasem on uwielbiał życie towarzyskie. Ona na seminariach, w IBLu, on najczęściej spędzał czas w towarzystwie kobiet – może nie ‘gąsek’, ale i nie intelektualnych partnerek. Janion minimalistka, jeżeli chodzi o sprawy materialne. On oczekujący zarobków i uznania materialnego, zbieracz pięknych przedmiotów. W literaturze ona zainteresowana romantyzmem, poświęciła część życia pomniejszym poetom polskim XIX wieku, ale przede wszystkim wprowadzająca do myślenia Polaków ideę nadmiernego mitologizowania rzeczywistości, fantazmatu, motywu inności, nieprzepracowanej traumy, kwestii żydowskiej, metodologii myślenia i pisania o literaturze. On klasyk, uniwersalizujący swoje przeżycia, mitologizujący je właśnie, autor nośnych haseł bogoojczyźnianych. Ona nieznosząca braku powściągliwości, emfazy, teatralnego przeżywania., frenetyczności zachowań i przeżywania świata. On uczynił z teatralności zwój znak rozpoznawczy, zawsze gotowy kogoś potępić, skrytykować w ostrych słowach, wzbudzić czyjś gniew. Ona gotowa zrozumieć innego, jego wybory, jego dziwactwa; on zasadniczy, zbyt często nie było go stać na empatię. Ona wybitna, wprost urodzona nauczycielka humanistyki, wychowawczyni wielu pokoleń młodych niezależnych inteligentów, on wspominał swoje doświadczenia w roli nauczyciela jako koszmar kontaktu z idiotami.

Misia Janion z ulubionymi: patykiem i piłką

Oboje mieli jednak ciężkie dzieciństwo, choć Herbert trwale uszkodzony był przez nieznoszącego sprzeciwu, pedantycznego i niewyrozumiałego ojca, który wymuszał na nim obecność w domu (w Sopocie) na posiłkach o 14 i 19, nawet gdy Herbert miał już niemal 30 lat… Ona była świadkiem awantur ojca pijaka, potem, mając 6 lat, z powodu nędzy matki samotnie wychowującej dzieci, spędziła 6 lat u nielubiącej jej dalekiej rodziny, która chciała ją 'wykierować' na krawcową. Oboje mieli wielkie aspiracje intelektualne. Ona uciekała w trans czytania. On w świat klasyczny. On miewał depresje i okresy hurra optymizmu. Ona była wieczną pesymistką.

Tak o swoim głębokim pesymizmie powiedziała sama Janion:

 Rozumiem kondycję ludzi mojej epoki jako tragiczną, straszliwą. Zawsze mi to poczucie towarzyszyło, zawsze odczuwałam fakt istnienia jako brzemię raczej niż jako dar. Ale skoro się istnieje, trzeba wtaczać ten swój głaz pod górę, nie ma wyjścia. Więc pokonywałam depresję pracą, właściwie odurzałam się pracą, w jakiś trans się zawsze wprowadzałam tym zapychaniem od świtu do nocy.

Czytam wywiad Szczuki i podziwiam konsekwencję życiową Marii Janion i wierność swojej pasji. Niezważanie na opinie innych. Liczyło się dla niej zdanie może trzech, może czterech zaprzyjaźnionych osób. To jest pewnego rodzaju wolność… Szczególnie jest mi bliski jej sposób przeżywania Holokaustu. Niezawinionej winy świadka ich mordowania. Przypomina jak, mając lat 8 w Wilnie, patrząc na Żydów wyprowadzanych na śmierć przez rozstrzelanie w podmiejskich Ponarach, poprzysięga sobie jakoś ich pomścić. Jak wspomina traumę, kiedy dziewczynka żydowska, widząc ją zaczytaną - szczęśliwą - krzyczy: „Ja też chciałabym tak czytać i uczyć się!”.


W moim przypadku to moja mama, która oglądała śmierć jako dziecko (niczym ‘Dziecko wojny’ Tarkowskiego) zasiała mi w sercu myślenie o tym, że to w gruncie rzeczy przypadek decyduje, czy masz przeżyć, czy nie. Czy jesteś Żydówką w czasie II wojny, Murzynem w secesyjnych Stanach Zjednoczonych, a w naszych czasach (!!!): kobietą niechcąca poddać się przemocy mężczyzn w Iranie, czy dziewczynką chodzącą wbrew naciskom do szkoły w Pakistanie... 

I słowo o Szczuce. Naturalna i dowcipna. Bardzo mi się podoba jej sposób wyciągania zwierzeń od kogoś, kto nie znosi taniego ekshibicjonizmu, ale koniec końców potrafi zrozumieć sens takiego wywiadu, także terapeutyczny.



W czerwonej Serii z Różą Wydawnictwa Krytyki politycznej ukazały się dotąd następujące wywiady:


Bielik-Robson: Żyj i pozwól żyć (Bielik-Robson Agata, Sutowski Michał)
Graff: Jestem stąd (Graff Agnieszka, Sutowski Michał)
Janion: Transe, traumy, transgresje: Tom 1: Niedobre dziecię (Janion Maria, Szczuka Kazimiera)
Już trudno (Rottenberg Anda, Jarecka Dorota)
Szpakowska: Outsiderka (Szpakowska Małgorzata, Chałupnik Agata, Jaworska Justyna, Kowalska-Leder Justyna, Krakowska Joanna,Kurz Iwona)
Szumowska: Kino to szkoła przetrwania (Szumowska Małgorzata, Wiśniewska Agnieszka)
Wolne (antologia; Grzela Remigiusz, Hartwig Julia, Krzywonos Henryka i inni)
Wujec: Związki przyjacielskie (Wujec Ludwika, Sutowski Michał)
_______________________

Z półki

4 komentarze:

  1. Oj, oj tam, najmocniej przepraszam, ale z Twojego porównania wynika, że Herbert to był diabeł wcielony, a Janion jest aniołem!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę tak wyszło... Bo tak się trochę pomyślało... Oczywiście jest to porównanie z gruntu niesprawiedliwe, bo doraźne. Wynika z przeczytania tych dwoch rzeczy jedna po drugiej. Inna sprawa, że mam uraz do pijaków, szczególnie jeśli swoje picie racjonalizują, i tu mi Herbert podpadł mocno. Tymczasem Janion była ofiarą ojca pijaka. Więc jestem najgłębiej po jej stronie.

      Ale dzięki Bogu rozdzielam jeszcze biografię od twórczości, więc bez obawy.

      Usuń
  2. Czytałam i czekam niecierpliwie na drugi tom rozmowy Szczuki z Janion.

    OdpowiedzUsuń

Zastrzegam sobie prawo do moderowania komentarzy, gdy uznam to za stosowne.