piątek, 3 stycznia 2014

Rok 2013, rok ubiegły

Co za dziwne słowo - ubiegły... Coraz częściej łapię się na tym, że nie tylko obserwuję ubożenie słownictwa otoczenia, szczególnie mediów i młodych ludzi, ale i moje własne... Żal i złość... I płynące z tego pierwsze zobowiązanie noworoczne.

Nie dać się temu zjawisku. Skończyć z używaniem słowa "zajebiste" na określenie wszystkiego, co mi się podoba. (Żartuję.) [Edit: Dokładnie to nie żartuję, tylko ironizuję, czyli mówię jedno, a mam na myśli coś innego, o czym nie chcę mówić wprost - jak w powiedzeniu, że Pałac Kultury  jest mały, ale gustowny.)

A teraz przejdźmy do meritum (to takie zielone lekarstwo na kaszel mokry i suchy).
Wspominam lektury ubiegłego roku. Dla ułatwienia prowadziłam sobie w trakcie roku ranking najlepszych lektur i autorów na pasku bocznym. Nie ma to jak pamięć zewnętrzna.



PODIUM KSIĄŻEK 2013

'Tajemnica Brokeback Mountain' Annie Proulx
'Dobrze jest, jak jest' Annie Proulx
'Tysiąc jesieni Jacoba de Zoeta' David Mitchell
'Śmierć czeskiego psa' Janusz Rudnicki
'Kobieta z wydm' Kobo Abe
'Pisarz naiwny i sentymentalny' Orhan Pamuk
'Pokuta' Ian McEwan

PODIUM AUTORÓW 2013

Kurt Vonnegut
Annie Proulx
David Mitchell
Ian McEwan
Janusz Rudnicki
Kazuo Ishiguro
Julian Barnes
Kobo Abe
Marcin Ryszkiewicz


Jakie wnioski z tego płyną?


Jestem wielbicielką literatury postaci, nie fabuły (Annie Proulx, David Mitchell, Ian McEwan). Lubię, jak lektura mnie wzrusza. Jednakowoż klękam też przed bystrzakami, którzy unikają sentymentalizmu jak ognia (Vonnegut, Rudnicki, Kobo Abe, Ryszkiewicz). Nie odstrasza mnie ekscentryczność, ironia i paradoks (Vonnegut, Abe, Rudnicki). Chętnie zanurzam się w epicko ujęty świat miniony, pod warunkiem, że opisany jest po zegarmistrzowsku, ze wszystkimi możliwymi i niemożliwymi szczegółami (Mitchell, Ishiguro, Barnes). Kocham też edukatorów, ludzi, którzy dzielą się z innymi swoją wiedzą i robią z tego wartościową literaturę (Pamuk, Ryszkiewicz).

Moje kolejne postanowienie noworoczne będzie więc brzmiało: nie spuszczać z tonu i czytać starsze, uznane, często nagradzane rzeczy. 

8 komentarzy:

  1. Starsze i dodałabym zapomniane, niekoniecznie nagradzane:) wszystkiego czytelniczego dobrego:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Vonnegut i Barnes - przyłączam się do zachwytów nad nimi. Annie Proulx nie znam, ale właśnie poczułam, że chciałabym się z nią zapoznać.
    Ładne podium gratuluję autorom i książkom :)
    Z całego serca popieram czytanie starszych tekstów :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Podsumowując: stare, ale jare. Co prawda część z tych rzeczy ma zaledwie kilka lat, ale dzisiaj wszystko jakoś szybciej się przeterminowuje :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ja też lubię czytać stare książki...zalegające (niestety)na półkach w moim domu, czy mojej mamy. Takie książki samym swoim wyglądem i pożółkłymi stronami powodują u mnie inny zupełnie inne nastawienie i jakąś magię. Nie chcę po Tobie papugować, ale są po prostu...zajebiste :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, ha :) Prawdę mówiąc, słowa owego użyłam po raz pierwszy w życiu na potrzeby tego posta. :) I to tylko dlatego, że jest w formie pisemnej. Przez usta nigdy by mi sie nie przecisnęło, chyba że na torturach...

      Usuń
  5. Proulx mnie zauroczyła swymi "Kronikami portowymi". Mam jej kolejne dwie książki.

    Jak tylko napiszę post recenzyjny piszę post z przeczytanymi Kolibrami, by mieć jedną serię zaliczoną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super.
      Co do Annie Proulx. Jej ksiązki to chyba tylko na allegro albo w bibliotece? Bo zdaje się nie wznawiają?

      Usuń
    2. Chyba tak. Rebis je wydawał w Salamandrze. Chociaż moje wydanie Kronik portowych jest filmowe - wolałabym to z salamandry, ale takie mi sie trafiło i takie nabyłam chyba na Fincie za punkty.

      Usuń

Zastrzegam sobie prawo do moderowania komentarzy, gdy uznam to za stosowne.