czwartek, 14 listopada 2013

Joanna Bator "Piaskowa Góra"

Nazwiska: Chmura, Kowalik, Maślak, Wrona, Lepki, Czeladź.
Imiona: Jadzia, Halina, Zofia, Bożenka, ale i bliźniaczki: (żywa) Dominika oraz (martwa) Paulina, które powinny być po prostu Iwoną i Mariolką.
Miejsca: wioska pod Wilnem, Wałbrzych, Książ, Piaskowa Góra, a na niej największy blok - Babel (odmieniany: kogo? czego? Babela, komu? czemu? Babelowi...)

Widzicie te nazwy? Słyszycie te dźwięki? To dźwięki powojennego awansu społecznego. 


Joanna Bator, sama wałbrzyszanka, będąc młodą doktorantką antropologii na japońskim uniwersytecie, siadła i zamiast (jak przystało na pilną i wybitnie uzdolnioną pracownicę naukową) wyprodukować kolejną porcję przypisów, napisała dziwne zdanie:


"Jadzia toczy się i kula. Dominika jest lekka i krucha.(...)" 

To o różnicy między matką i córką. To o różnicy między pokoleniem wojennym, a pokoleniem powojennym. Tak więc Bator, siedząc w Tokio, napisała to pierwsze zdanie... I dalej już się potoczyła opowieść o innych wstydliwych rzeczach, które miały i mają miejsce w blokach w Wałbrzychu. 


Bo ja myślę, że to jest książka spowodowana wstydem... Wstydem, że ludzie mogą być takimi prostakami, albo takimi grubasami, niedbającymi o siebie, albo takimi głupimi matkami tuczącymi dzieci, albo takimi podłymi synowymi, gardzącymi teściowymi, albo  takimi ojcami- pijakami, albo takimi głupimi, ale za to sprytnymi małymi przedsiębiorcami, itd, itp. 


Mamy tu setki takich świetnie podpatrzonych, z życia wziętych historii. A dostrzec to mógł tylko ktoś z tego środowiska, ktoś, kto jednak wyrósł ponad nie. Odciął się od swoich korzeni. Nigdy do tego siermiężnego środowiska nie pasował; był za bystry; zbyt dbał o siebie, o swój wizerunek człowieka sukcesu, o swoje zdrowie; był zbyt niekonwencjonalny, zbyt niezależny, żeby pozostać wśród swoich. Tylko, że niestety niewidzialne związki krwi pozostają. I nie pozwalają zapomnieć, że przeciętna Jadwiga Chmura naprawdę najbardziej martwi się np. nie wymiarem transcendentalnym sakramentu Komunii Św., tylko tym, czy uda się uchronić fryzurę i sukienkę córki przed deszczem. 


Coś mi się zdaje, że Bator może nawet chciałaby być bardziej wyrozumiała dla bohaterów swoich powieści. Jako były naukowiec musi być świadoma, że nasze jednostkowe życie nie zależy tak do końca od nas samych. I że miejsce urodzenia i rodzina pochodzenia mają kolosalne znaczenie. Że nasze powodzenie, osiągnięty status społeczny, wykształcenie, samoświadomość, a nawet choroby, na które zapadamy, zależą w dużej mierze od splotu okoliczności i otoczenia, w jakim przyszło nam żyć. 


Ale jako człowiek, Joanna Bator- kobieta sukcesu - śliczna, szczupła, wysportowana, wymagająca dużo od siebie i innych, kontrolująca wszystko dookoła i szczycącą się tym, że panuje nad sobą i swoim życiem; niepragnąca i nieposiadająca dzieci, posiadaczka pustego biurka, przy którym pracuje, i niezasłoniętego niczym widoku z okna; osoba obdarowana wybitną inteligencją, samodzielna, niezależna finansowo może wstydzić się nieco i lekko się dziwić tym wszystkim bezradnie rzucanym przez los Dziuniom i Bożenkom.

Jak widać jakoś boli mnie domniemamana intencja odautorska Joanny Bator...  Ja naprawdę czuję, że w książkach Bator jest dużo poczucia wstydu i poczucia winy.  Maskowanego, ukrywanego, a może po prostu nieuświadamianego...


Jak widać, rusza mnie to. 


Dlaczego? Bo to jest historia szalenie mi bliska. Gdybym kiedyś zechciała napisać historię mojej rodziny -  przeflancowanej spod Grójca do Warszawy -  i mnie - pierwszego pokolenia z wyższym wykształceniem w mojej rodzinie - mogłabym wzorować się na Joannie Bator...


A Piaskową Góra wydaje mi się nawet ciekawsza od nagrodzonej Nike "Ciemno, prawie noc...". Czyta się wyśmienicie.



______________________________
Czytamy serie wydawnicze - seria Archipelagi [W.A.B.]
e-book

1 komentarz:

  1. Rewelacyjna recenzja, Bator to jedna z pisarek, na ktore sie czaje i czaje... moze teraz w grudniu :-).

    OdpowiedzUsuń

Zastrzegam sobie prawo do moderowania komentarzy, gdy uznam to za stosowne.