poniedziałek, 6 maja 2013

...ta historia wciąga "Arthur & George" Julian Barnes

Julian Barnes Arthur i George

Przeczytałam za jednym posiedzeniem. Bardzo wciągające. Oczywiście najważniejsza jest  tu doskonała dramaturgia powieści oparta o intrygę kryminalno-sądową i doskonały pomysł z prowadzeniem naprzemiennie historii obu bohaterów, aż do momentu ich splecenia, a potem rozplecenia…  W sumie: 9 na 10 w „skali wciągnięcia”.

Powieść Barnes’a przypomina mi tkaninę, w której jest tak silna osnowa, że doskonale można w nią wpleść dowolną ilość wątków. A osnową tą są świetnie oddane losy tytułowych Arthura Conan Doyle’a i George’a Edalji. Ich portrety psychologiczne są majstersztykiem literackim opartym na kontraście: znany wszystkim vs nieznany nikomu; mieszkaniec Wysp Brytyjskich z arystokratycznymi korzeniami vs Anglik hinduskiego pochodzenia w drugim pokoleniu; ekstrawertyk i urodzony lider vs nieśmiały introwertyk; pisarz vs prawnik; człowiek, na możliwość poślubienia którego pewna kobieta czekała 10 lat i człowiek, który nie poznał w życiu żadnej kobiety; człowiek uznany i sławny vs człowiek-intruz skazany prawomocnym wyrokiem; szczęściarz vs ofiara losu.

Czytając powieść zagraniczną czasami zadaję sobie pytanie, jak bym ja oceniła, gdybym była jej tłumaczką. Czy cieszyłabym się na to zadanie? Czy byłoby to wyzwanie i z jakiego powodu?

W przypadku Barnes’a tłumaczka Joanna Puchalska musiała chyba skakać do góry. Czystość stylu, nieprzesadna metaforyka  stanowi prawdziwą ulgę. Jednak ilość wątków i drobiazgowość opisu Anglii przełomu XIX i XX wieku powoduje, że trzeba się wykazać. I znajomością heraldyki, szkolnictwa, religii anglikańskiej, kultury parsów, polowania na foki, okulistyki, brokatów i altembasów, łoz i golfa oraz spirytyzmu i systemu prawnego w Anglii.

O czym jednak jest Arthur i George tak naprawdę? Założę się, że odpowiedzi na to pytanie jest tyle, ilu czytelników. Moja interpretacja brzmi: chodzi o niesprawiedliwość świata i jak sobie z nią radzimy.

Julian Barnes. Autor, do którego wrócę.
__________________
Wyzwanie Z literą w tle oraz Trójka e-pik 
(książka, która została nagrodzona/której autor został nagrodzony:

4 komentarze:

  1. Za jednym posiedzeniem? Podziwiam i zazdroszczę, mnie takie obszerne książki paraliżują już na wstępie.;). Podobało mi się, ale lektura trochę trwała (może dlatego, że w oryginale).
    Tak czy owak, rzecz jak najbardziej godna uwagi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Absolutnie. Juz nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć, czy autor ma swój rozpoznawalny styl.

      Usuń
  2. Anonimowy20:29

    A mnie jakoś niezbyt szło,zwłaszcza część o tym losowo upośledzonym. Już widziałam w wyobraźni te wszystkie wiszące nad nim nieszczęścia i stwierdziłam, że nie mam ochoty o tym czytać. Za bardzo przypominał mi bohatera Oscara i Lucyndy Carey'a. W rezultacie go książkę odłożyłam po pierwszych 20 stronach bez chęci szybkiego do niej powrotu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba się domyślam się troszkę, co Cię mogło odstręczyć od tej postaci. Jest w niej coś dziwnego, może nawet antypatycznego, bo niezrozumiałego. On jest... inny, to budzi naturalny opór.

      Usuń

Zastrzegam sobie prawo do moderowania komentarzy, gdy uznam to za stosowne.