środa, 22 maja 2013

Mimikra powieści – Kasper Bajon "Klug"

Kasper Bajon Klug 

W
Klugu wszystko jest akuratne, a wszystko jest nieprawdą. I o tym jest chyba ta powieść, nazywana przez narratora raz esejem, raz biografią tajemniczego (nawet bardzo - bo nieistniejącego) Jakuba Kluga, dziewiętnastowiecznego, europejskiego formatu mistrza szachowego, pochodzącego z Polski zaborowej.

Klug to perfekcyjnie przemyślana atrapa biografii, imitacja kryminału, sztuczna rzeczywistość wymyślona na potrzeby tej książki. Czytelnik mając kontakt z tak doskonałymi pozorami prawdziwej historii czuje się zaskoczony, lekko zdezorientowany - zastanawia się, co tu jest prawdą? Czy kwerenda archiwalna autora naprawdę miała miejsce? A tak szczegółowo opisywane pojedynki szachowe z rozpisanymi ruchami bierek – czy one się wydarzyły? A liczne grono znajomych Kluga – czy to postacie historyczne? Stowarzyszenie Skarabeusza przecież mogło istnieć, choć o nim dotąd nie słyszeliśmy - w końcu było supertajne? Autor cały czas wodzi nas za nos i zbija z tropu.




Podziwiam świetnie całościowo pomyślany projekt pojawienia się Kluga na rynku książki w Polsce. Bo musicie wiedzieć, że podejrzewam, że funkcjonujące na portalach książkowych streszczenie Kluga, w którym autor tego marketingowego blurba sugeruje, że jest to pasjonujący kryminał, wyszedł zdaje się spod ręki samego Bajona... Wszystko w nim jest kpiną z czytelnika uwielbiającego kryminały. Tak to brzmi:

To nie było zwykłe morderstwo – raczej precyzyjny komunikat, ostrzeżenie wysłane światu.
Jakub Klug, genialny szachista, zwycięzca rekordowej liczby turniejów.
Pokonani przeciwnicy sugerowali, że w ogóle nie istniał.
Podobno na zawodach grywał w weneckich maskach, a na co dzień krył się za ciemnymi okularami.
Mówiono, że swoją najsłynniejszą partię rozegrał za pomocą telegrafu.
Podejrzewano, że był wielką mistyfikacją, zakrojonym na szeroką skalę oszustwem.
Jego zmasakrowane ciało znaleziono nad Tamizą w 1888 roku. Kości miał pogruchotane, twarz doszczętnie spaloną, a na pobliskim murze ktoś namalował jego krwią symbol żuka. Ostateczny szach i mat.


Wierzcie mi - ta książka nie jest oparta na intrydze kryminalnej, a zbrodnia na Klugu jest tam wspomniana zaledwie raz i to z odległości innego kontynentu…

Czym jest więc Klug Kaspra Bajona? Imitacją powieści, jaką powinien napisać młody polski autor, który chce zyskać miano pisarza. 

Powieść Bajona znajduje się w tym samym nurcie sztuki współczesnej, co niezwykłe realizacje Roberta Kuśmirowskiego w obrębie sztuk wizualnych i performance'u. Czymś w rodzaju imitacji znaczka pocztowego, wagonu towarowego, pracowni szalonego naukowca doktora Verniera czy bunkra z czasów II wojny światowej, które 'wytworzył' Kuśmirowski.

Kiedy w 2006 roku weszłam do gabinetu doktora Verniera (chyba w Zachęcie lub CSW) i zobaczyłam szafy pełne książek, szuflady katalogów, witrynki z retortami miałam wrażenie, że śnię… To niemożliwe, żeby ktoś współcześnie odtworzył, zrekonstruował z absolutną wiernością przedmioty, ba! całe przestrzenie mieszkalne sprzed 200 lat!!! 

To uczucie dezorientacji było bezcenne. Wybicie z pewności, że to, co widzę, jest prawdziwe. Co jest prawdziwe? Potem pytanie, po co Kuśmirowski to zrobił? Odpowiedź ukazała mi się, kiedy spróbowałam otworzyć jedną z szuflad. Ona była nieotwieralna, to była atrapa. Doskonała atrapa. Sama forma, zero treści. Włączyło mi się myślenie, o tym co jest ważne z perspektywy czasu. Czyli motyw vanitas...

Polecam Wam sztukę Kuśmirowskiego. On dostarcza niezwykłych, wyrafinowanych przeżyć.

Inaczej z Bajonem. Jego najlepsze fragmenty to... wtrącenia: kiedy nazwisko Kluga „pokazuje się” gdzieś w gazetach jako Gluck, Kulig, Kubalaj, itp. Coś nagle zaczyna „bąblować”, nowotworzyć się. Jakby autor, który tą atrapą powieści szczelnie się zasłonił, nagle nieco się odsłonił i pokazał czytelnikowi. Zabawne są też wprawki stylistyczne w postaci „pięciu pomysłów na tytuł tej książki”, krótkich recenzji 5 nieistniejących książek, „z którymi niniejsza będzie bić się o miejsce na liście bestsellerów”, czy 6 równie nieistniejących filmów, które „warto obejrzeć w nadchodzącym tygodniu”, a nawet 2 przepisy kulinarne „z zeszytu kucharza przygotowującego potrawy dla widzów spektaklu Immortal Game w rezydencji pana Legranda, z których wart skorzystać w przerwach pomiędzy kolejnymi rozdziałami książki” – każdy napisany w innym stylu. Bajon pokazuje, że już teraz posiadł sprawność stylistyczną, która pozwala mu napisać właściwie wszystko w obrębie wybranej konwencji. Cały czas pozostaje jednak pytanie: po co? Klug nie daje niestety na to odpowiedzi.

Jak rozumiem jest to debiut pisarski młodego Bajona. Wykształconego, naczytanego chłopaka z dobrej, artystycznej rodziny. Widać, że chłopak umie gładko i elegancko formułować słowa - naprawdę nie słychać ani jednego zgrzytu. Studia musiał ukończyć chyba kulturoznawcze, tak wiele tu ukrytych odniesień do wiedzy o kulturze. Bajon ma potencjał. Tylko musi pisać o czymś!
__________________________
 Z literą w tle 
seria Czytelnia Polska, wyd. Wielka Litera
e-book

8 komentarzy:

  1. Okładka świetna.

    OdpowiedzUsuń
  2. O, dokładnie! Okładka robi wrażenie, mniejsza o zawartość :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Co za analiza, jak zwykle jestem pełna podziwu Agnieszko.
    I TAK PEWNO BY PRZESZEDŁ TEN "KLUG" GDZIEŚ OBOK MNIE, NAWET NIE ZAUWAŻONY, GDYBY NIE TWÓJ POST./ włączyły mi się duże litery - nie wiem, jak to się dzieje, że je sobie włączam/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba tajemniczy wpływ stowarzyszenia Skarabeusz :)

      Usuń
  4. Anonimowy20:50

    Zabawne... Mimo tego, że o niczym, to zrobiłaś mi na nią smaka. ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Trochę jeszcze pogrzebałam wokół Bajona i Kluga (co zresztą świadczy, że nie jest to całkiem bez 'wyrazu artystycznego' :)
    I znalazałam wypowiedź Bajona na temat jego upodobania do pisania o 'sztuce nieistniejącej':

    "Czy wymyślanie (nie)istniejącej sztuki jest nową formą sztuki? Chyba nie - raczej starą. Niemniej sprawia mi dużo przyjemności."

    Czyli on naprawdę tego potrzebuje - tej zasłony. Teraz powinien zrobić krok w kierunku jej zerwania! Zachęcam Cię Kasper!
    Więcj http://kasperbajon.natemat.pl/19999,sztuka-nie-istniejaca

    OdpowiedzUsuń
  6. Dla mnie Klug to dobra żonglerka konwencją, nawet udana. Przyznam jednak, że z każdą kolejną stroną robi się monotonnie. Urzeka za to ciągłe puszczanie oka do czytelnika.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jednakowoż szkoda czasu autora i czasu czytelnika na taką pustotę... Wtórne to jest, niestety.

      Usuń

Zastrzegam sobie prawo do moderowania komentarzy, gdy uznam to za stosowne.