sobota, 23 lutego 2013

A mój mąż powiedział, że Józef Hen...

jest niezwykłym człowiekiem! Maciej wysłuchał wywiadu z niemal 90-letnim pisarzem w związku ze wznowieniem powieści Nikt nie woła nawiązującej do jego tułaczki po Związku Radzieckim w czasie II wojny światowej  i zachwycił się jego... młodością i witalnością. 

Po prostu musimy znowu po niego sięgnąć. 


Oczywiście mamy oboje za sobą lekturę Ja, Michał z Montaigne... Był to przecież hit literacki w latach 80. 

Mieliśmy też szczęście widzieć spektakl z Holoubkiem zrobiony na podstawie tej powieści historycznej w Teatrze Polskim w 1984 lub 85 roku (potem sfilmowany dla potrzeb TVP). To było wspaniałe przeżycie intelektualne, estetyczne, emocjonalne. Hen jest erudytą, wyśmienitym pisarzem, twórcą inspisujących dialogów, urodzonym scenarzystą. 

Myślenie fabularne to jego mocna strona, choć przygody, które przydarzają się jego bohaterom są nietypowe i mają głównie wymiar intelektualno-moralny. Napisał scenariusze do filmów Prawo i pięść, Kwiecień, Krzyż Walecznych o mało bohaterskiej stronie wojny, o psychologicznej dewastacji, będącej zawsze i przezawsze jej owocem.

Czyli, co? Koniecznie powrot do pana na Montaigne, bo jak powiedział kiedyś sam Hen: 
Dopiero po czterdziestce, jeśli ktoś weźmie książkę Montaigne'a i położy na nocnym stoliku, z pewnością czyta ją dla przyjemności.

A potem coś z poniższej listy: 
- autobiograficzne: Teatr Heroda; Przed wielką pauzą; OpórNowolipie
- eseje Nie boję się bezsennych nocy,
- wznowione w 2013 Nikt nie woła.




Zapowiada się uczta!

A na deser przepiękna ballada Nim wstanie dzień z filmu Prawo i pięść (1964). 
Tekst: Osiecka, muzyka: Komeda, śpiewa: Fetting


4 komentarze:

  1. Film bardzo dobry, a ballada w świetnym wykonaniu.
    Kupiłam za grosze jego opowiadania i będę czytać, gdyż go nie znam, tylko z Prawa i pięści.)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem świeżo po lekturze "Nikt nie woła" i już przymierzam się do przeczytania kolejnych jego książek. Zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj, to miło słyszeć, że Hen jest i będzie czytany! Należy mu się to :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja na studiach (bibliotekoznawstwo) robiłem jako pracę zaliczeniową bibliografię Hena. Ale czytałem bodaj tylko "Królewskie sny", które bardzo lubię. Czytałem je pierwszy raz jeszcze nastolatkiem będąc. Serial z Holoubkiem niemal mnie ominął - pamiętam tylko jakieś migawki kiedy rodzice oglądali, ale podobno był również świetny. Za to "Michał..." trafił mi w ręce przypadkiem z likwidowanej biblioteki - jeszcze czeka na swoją kolejkę. Ale się doczeka :-)

    OdpowiedzUsuń

Zastrzegam sobie prawo do moderowania komentarzy, gdy uznam to za stosowne.