Kazuo Ishiguro „Malarz świata ułudy”
(ang. „An artist of the floating world”)
„…bez wątpienia panuje tam atmosfera czystości budząca
poważanie.”
Akcja powieści toczy się w Japonii tuż powojennej, między
październikiem 1948 a czerwcem 1950. Bohaterem jest starszy już człowiek, artysta
malarz Masuji Ono. Snuje on opowieść o swojej
przeszłości, swojej rodzinie, córkach, w
końcu wnukach. Opowieść obyczajowa z powojenną
Japonią w tle. Tyle streszczenie.
Z tą powieścią jest jednak trochę tak jak z drzeworytami japońskimi.
Ostatnio mieliśmy z mężem okazję zobaczyć je w oryginale w Sopocie na wystawie "Wędrówka na Zachód – japońskie drzeworyty kolorowe z XIX wieku". Niewyobrażalnie piękne, doskonale opisane, żeby umożliwić ich zrozumienie przez
ludzi Zachodu.
Jednocześnie jakby torturowane, bo rozpłaszczone na ścianach pod
szybami, choć w rzeczywistości przygotowane były do powiewania w przestrzeni i
przechowywania jako rulony. Ale za daleko odbiegłam od meritum… Wszystkie drzeworyty można bez większego trudu
ułożyć w czytelne - nawet dla nas - kategorie, ze względu na tematykę, jaką
prezentują. Były więc drzeworyty ze scenkami z życia samurajów, z życia wieśniaków, z życia bóstw, ze świata przyrody, i najbardziej popularne z życia gejsz. Te z kolei możnaby z kolei
ułożyć z punktu widzenia ujęcia postaci: gejsza idąca ulicą, gejsza czesząca włosy - widok z przodu, gejsza z widocznym karkiem, gejsza z odsłoniętymi
piersiami, itd., itp. Piszę o tym tylko,
co sama zauważyłam.
W kulturze japońskiej wszystko wydaje się być sformalizowane
i poddane surowym regułom. Piękno osiąga się poprzez osiągnięcie mistrzostwa w
danej kategorii. Dowolność jest… niczym.
I teraz już wracamy do „Malarza świata ułudy”, powieści z
1986 roku. Jej autor, Kazuo Ishiguro jest Anglikiem japońskiego pochodzenia. Urodził
się w Nagasaki w 1954. Jeszcze raz – autor urodził się w mieście zniszczonym
bombą atomową zaledwie 9 lat po II wojnie światowej. To nie zostaje bez śladu. Gdybym
była na jego miejscu, chciałabym się do tego faktu odnieść. Ishiguro wybrał w
tym celu doskonale wszystkim znaną formę powieści podsumowującej życie bohatera
na starość. W ramach tej utartej formy udaje mu się przemycić kilka zaskakujących rzeczy.
Pakt Trzech - koalicja Niemiec, Włoch i Japonii z 1940r. |
Pokazana przez niego Japonia nosi ślady
zniszczeń wojennych – dom bohatera jest zniszczony od podmuchu bomby, całe dzielnice
są obrócone w ruinę po nalotach, bohater stracił jedynego syna na wojnie w
Mandżurii, w gazetach piszą o kolejnej egzekucji zbrodniarza wojennego, jeden z dyrektorów firmy, która ma zaszłości
wojenne, decyduje się popełnić harakiri w ramach społecznego zadośćuczynienia (żeby ostatecznie
zmyć plamę na wizerunku firmy), a nasz
bohater ma kłopot z wydaniem młodszej córki za mąż, bo był malarzem propoagandowym. Mówi się też o wymaganiach,
jakie stawia „okupant amerykański” (Japonia była pod okupacją amerykańską do 1952 roku). Nie czujemy jednak grozy wojny. Nic a nic. Bo... nie ma rozliczenia wewnętrznego, nie
ma wstydu, za to co się robiło, jest za to głębokie poczucie, że robiło się z
przekonaniem to, co wtedy – w latach 30. i 40. - uznawało się w „wielkiej Japonii”
za słuszne.
Mogę się tylko domyślić, jak bardzo niekulturalne byłoby w
tym kontekście wymówienie takich słów jak „nacjonalizm”, „militaryzm w służbie
poczucia wyższości swojej rasy”, „ludobójstwo” (Nankin), „hańba bycia sprzymierzeńcem
Hitlera”…
Kapitulacja Japonii |
Kazuo Ishiguro doskonale pokazuje, że pewne motywy,
przekonania, uczucia nigdy, przenigdy nie mogą zostać ujawnione w tej kulturze
powściągliwości, stłumienia i wyparcia tego, co przynosi wstyd (mówiąc językiem
europejskim). Nie mówi tego jednak wprost, stosownie do tego faktu, że w
Japonii wszelkie ważne treści są zakodowane w pewien ustalony sposób, czytelny
tylko dla ich społeczności.
Kazuo Ishiguro daje więc nam do zrozumienia. I każdy
zrozumie tyle, ile zdoła. Tak jak z drzeworytem. Ktoś zobaczy na nim tylko gałązkę
wiśni, a ktoś inny, znający więcej znaków w kodzie, opowieść o życiu i śmierci.
Kazuo Ishiguro |
„Malarz świata ułudy” to powieść oddająca hołd kulturze Japonii poprzez swój
formalny kunszt. Jest napisana lekko, cudownym, bogatym językiem, jakby
pociągnięciami pędzelka na płótnie. Autorowi udało się osiągnąć niesamowitą
płynność tej gawędy, która przybliża nas do tego, co skrywa kultura japońska,
nie wdzierając się w nią, lecz tylko uważnie
zerkając spod oka. Niczym na kuszącą gejszę „ze świata
ułudy”, przechadzającą się z wachlarzem w dzielnicy rozrywki.
PS. Angielskie wyrażenie "floating world ", zostało przetłumaczone ładnie, ale obawiam się, że niezgodnie z sensem oryginału. Wyrażenie to jest moim zdaniem odpowiednikiem wyrażenia Ukiyo-e, czyli "obrazy przepływającego świata", gdzie "przepływający świat" to po prostu dzielnice rozrywki - miasto gejsz - symbol minionego, tradycyjnego świata japońskiego. Więcej o tym na wiki TU.
___________________________
Wyzwanie Trójka e-pik (książka, której akcja dzieje się w Chinach lub Japonii)
Niewiele książek pozostawiam niedoczytanych. Niestety, ta jest jedną z nich. Doczytałam jednak powieść "Nie opuszczaj mnie". Z mieszanymi uczuciami, bo powieść z ciężką i duszną atmosferą. Kazuo Ishiguro nie jest więc moim ulubionym pisarzem.
OdpowiedzUsuńTak, Ishiguro ma zarówno gorących zwolenników, jak i przeciwników. Na pewno trudno przejść koło niego obojętnie :)
Usuń