Marek Niedźwiecki Nie
wierzę w życie pozaradiowe
Delikatny i samotny. Wytrwały i kompulsywny. Błyskotliwy i
nieśmiały. Szczupły, niezbyt urodziwy okularnik. Bezproblemowy człowiek, który może
i chciał czasami krzyczeć, ale zamiast tego wolał zająć myśli czymś innym… Wprowadził
na antenę polskiego radia - i w związku z tym do polskiego krwioobiegu - setki
muzycznych trendów, zespołów, wokalistów i wokalistek, hitów, „numerów”, płyt, itp.,itd.
No i nade wszystko zawdzięczamy mu smooth
jazz.
Syn rzeźnika i nauczycielki z Szadka (lokalsi mówią Szadku).
Moim zdaniem ma w sobie silny rys dydaktyczny, choć pewnie by mi nie uwierzył.
Wszystko,
co zrobiło na nim wrażenie, pojawia się prędzej czy później w jego programie na antenie Trójki. Dzieli się z nami tym, co dla niego najcenniejsze. Książka Nie wierzę w życie pozaradiowe też jest zapisem takich zachwyceń.
Niedźwiecki ponad 130 razy wyjeżdżał i wracał do Polski. Miejsca, które zobaczył i pokochał, możemy zobaczyć na zdjęciach. Poznał tysiące osób. Ma ich wszystkich
spisanych w pamiętniku i chętnie ich wspomina. Nawet tych, którzy sprawili, że
poczuł się zakłopotany.
Bo Niedźwiecki się nie wścieka. Zakłopotanie to
najmocniejszy wyraz jego niechęci.
Jest szczery i bezpretensjonalny. Nieuchronnie podliczając swoje życie, mówi: „Myślałem,
że to ja wybrałem samotność, ale to raczej samotność wybrała mnie.”
Z takim głosem…. Wybraniec bogów uśmiecha się nieśmiało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zastrzegam sobie prawo do moderowania komentarzy, gdy uznam to za stosowne.