czwartek, 20 grudnia 2012

...sympatyczni ludzie książki piszą


Marek Niedźwiecki Nie wierzę w życie pozaradiowe

Delikatny i samotny. Wytrwały i kompulsywny. Błyskotliwy i nieśmiały. Szczupły, niezbyt urodziwy okularnik. Bezproblemowy człowiek, który może i chciał czasami krzyczeć, ale zamiast tego wolał zająć myśli czymś innym… Wprowadził na antenę polskiego radia - i w związku z tym do polskiego krwioobiegu - setki muzycznych trendów, zespołów, wokalistów i wokalistek, hitów, „numerów”, płyt, itp.,itd. 
No i nade wszystko zawdzięczamy mu smooth jazz.

Syn rzeźnika i nauczycielki z Szadka (lokalsi mówią Szadku). Moim zdaniem ma w sobie silny rys dydaktyczny, choć pewnie by mi nie uwierzył. 

Wszystko, co zrobiło na nim wrażenie, pojawia się prędzej czy później w jego programie na antenie Trójki. Dzieli się z nami tym, co dla niego najcenniejsze. Książka Nie wierzę w życie pozaradiowe też jest zapisem takich zachwyceń.

Niedźwiecki ponad 130 razy wyjeżdżał i wracał do Polski. Miejsca, które zobaczył i pokochał, możemy zobaczyć na zdjęciach. Poznał tysiące osób. Ma ich wszystkich spisanych w pamiętniku i chętnie ich wspomina. Nawet tych, którzy sprawili, że poczuł się zakłopotany.

Bo Niedźwiecki się nie wścieka. Zakłopotanie to najmocniejszy wyraz jego niechęci.
Jest szczery i bezpretensjonalny. Nieuchronnie podliczając swoje życie, mówi: „Myślałem, że to ja wybrałem samotność, ale to raczej samotność wybrała mnie.”
Z takim głosem…. Wybraniec bogów uśmiecha się nieśmiało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zastrzegam sobie prawo do moderowania komentarzy, gdy uznam to za stosowne.