Odkrycie! Bardzo dobra proza. Autentyczna, niepodrabialna,
gęsta od ukrytych znaczeń.
I pomyśleć, że nie sięgnęłaby po Proulx, gdyby nie zabawa w czytanie
autorów na konkretną literkę. Poszłam do biblioteki i tam na P znalazłam
Proulx, autorkę zekranizowanych Tajemnic
z Brokeback Mountain i Kronik portowych. To mnie zachęciło.
Tom opowiadań zatytułowany Dobrze jest, jak jest przeczytał się wspaniale w jeden wieczór, co
po katowaniu się Perez-Reverte było cenną odmianą.
Bohaterami opowiadań z tego tomu, jak również wielu innych
jej opowieści, są mieszkańcy stanu Wyoming. Tu od razu muszę zrobić dygresję,
ale bardzo a propos.
Kiedyś na zajęciach z psychologii międzykulturowej
omawialiśmy różnice kulturowe między nacjami. Zrobiliśmy sobie ćwiczenie w
parach polegające na ustawianiu się w takiej odległości od siebie, żeby
zagwarantować optymalną ‘przestrzeń osobistą’ charakterystyczną dla różnych
kultur. Przestrzeń typową dla Polaków ustaliliśmy sobie na miejscu :) Wyniosła ona ok. 80
cm.
W pozostałych przypadkach oparliśmy się na wynikach badań: Japończycy – 30 cm
(myślałam, że zemdleję), Finowie – ze 2 metry (nieznośne). A mieszkańcy prerii w
Stanach Zjednoczonych czyli np. w Wyoming? Tu… niestety pomieszczenie okazało
się zbyt małe. Oni, żeby czuć się swobodnie i móc swobodnie porozmawiać,
potrzebowaliby chyba z 5 metrów odległości między sobą!
[Wyoming ma obszar niemal równy obszarowi Polski (480 km x
530 km), z tym, że jeśli u nas gęstość zaludnienia wynosi 123 osób/km2, to u
nich 1,96 osób/km2.]
I o tym są m.in. opowiadania Proulx. Z tym, że ona pewnie
nie zna tych badań, ani tych liczb.
Za to zna tych ludzi. To, co jedzą, co robią, jak myślą, jak
podejmują decyzje, a przed wszystkim, czego nie zrobią, nie pomyślą, nawet nie
poczują, czego nawet sobie nie wyobrażą. Ona
zna i wspaniale opisuje ten krajobraz, dzikość przyrody i dzikość w sercu, a
czasami nawet zdziczenie. Wyoming to nie jest kraj dla ludzi, którzy zbyt wiele
myślą. Im nie przychodzi do głowy się skarżyć. Tu trzeba przeżyć.
Ale czy są szczęśliwi? Dobrze jest, jak jest? A czy można w ogóle być szczęśliwym? O tym są opowiadania
Proulx. Autorki, która – w odróżnieniu od swoich bohaterów odważyła
się marzyć, zmienić coś w swoim życiu, może nawet komuś zaufała? Proulx swoją pierwszą
powieść wydała po pięćdziesiątce. I od tej pory zbiera najważniejsze nagrody
amerykańskie. Zasłużenie.
__________________________
Wyzwanie Z literą w tle.
Lubię czasem poczytać opowiadania. A na autorkę zwrócę uwagę.)
OdpowiedzUsuńSzczególnie, że są to opowiadania wypełnione znaczeniami na miarę powieści. Naprawdę mocne.
OdpowiedzUsuńPrzeglądnęłam jej dorobek wydany u nas, na LC, i stwierdzam że jest interesujący.)
UsuńTa autorka pierwszą swoją książkę wydała dopiero po pięćdziesiątce? To jakiś wyjątek, bardzo niewielu pisarzy debiutuje tak późno. Większość od początku wie, że chce pisać i wcześnie stara się o wydanie książek... nieraz zbyt wcześnie :)
OdpowiedzUsuńTeż biorę udział w tym wyzwaniu, o którym piszesz. Jeszcze nie wiem, co przeczytam, może więc będzie to książka Annie Proulx :)
Naprawdę polecam.
UsuńCiekawy post:) Chętnie przeczytam opowiadania, Kroniki portowe przypadły mi do gustu:)
OdpowiedzUsuńJa też chcę sięgnąć po więcej. Kronik będę szukać zaraz po Brokeback.
UsuńOstatnio trochę się przekonuję do opowiadań (choć jeszcze nie tak dawno było to gatunek, którego unikałam jak ognia) dlatego tytuł notuję, jak się trafi okazja, to chętnie sięgnę. Choć nie biorę udziału w tym wyzwaniu ;)
OdpowiedzUsuńSzczęśliwi literek nie liczą :)
UsuńBardzo lubię jej "Kroniki portowe". Niestety nic innego nie miałam okazji przeczytać.
OdpowiedzUsuńIm dłużej myślę o prozie Proulx, tym bardzie tęsknię za klimatem, który potrafi stworzyć, światem, do ktoórego tak sugestywnie zaprasza. Ta Proulx wydaje się taką trochę twardą babą - 'z jajami' za przeproszeniem.
OdpowiedzUsuńŻadnej ckliwości.