sobota, 3 sierpnia 2013

Co pani, czyta pani o wielorybach?

A przecież jakieś znaczenie musi się kryć we wszystkich rzeczach, gdyż inaczej wszystkie one byłyby mało warte, zaś cały ten krągły świat – jedynie pustą cyfrą, chyba żeby go sprzedawać na wzory dla zasypania bagien na Mlecznej Drodze, podobnie jak się sprzedaje wzgórza w pobliżu Bostonu.
Herman Melville "Moby Dick"
Wchodzę do biblioteki gminnej. O, widzę okres urlopowy... Sama szefowa wydaje książki...
- Dzień dobry, czy macie "Moby Dicka"?
- "Moby..." co? 
?!
- "Moby Dick" Melvilla?
- Nigdy nie słyszałam...? A co to jest?
Pytanie niby proste, ale jakoś trudne...
- Wie pani, klasyka dziewiętnastowieczna...
- Eee, tego to u nas nikt nie czyta... Zaraz sprawdzę w komputerze. O, proszę... Jest!
Pani kierowniczka idzie między półki. Słyszę głos i prawie widzę, jak kiwa głową...
- No tak, nikt tego u nas nigdy nie wypożyczał... 
Wraca do biurka i czyta:
- "Moby Dick czyli biały wieloryb". Co pani, czyta pani o wielorybach?! U nas nikt takich rzeczy nie czyta.
Zaczynam się więc tłumaczyć:
- Czasami czytam klasykę. Ale to nie jest tylko o wielorybie...
Na szczęście pani Małgosia mi odpuszcza.
- Taaak, u nas nikt  tego jeszcze nie czytał. Pani patrzy, to jest z tej serii Gazety Wyborczej. Mamy ją całą. Jakiś bank nam ją podarował. Ale wie pani, toto można teraz za grosze kupić. Nikt tego nie czyta, proszę pani. 
- To macie całą tę serię? Cieszę się. Dziękuję! 
I myślę sobie, co na to klasycy? Chyba:
<I wtedy ona zaniosła się pustym śmiechem...>


17 komentarzy:

  1. Wiem, że brak wiedzy pani bibliotekarki powinien mnie szokować, ale .... no właśnie ... znam pewną panią kierowniczkę biblioteki. Dużej biblioteki, w pobliżu dwóch dużych uczelni, w naprawdę dużym mieście, która była pewna, że Jonathan Carroll to kobieta, a Maria Rodziewiczówa to wybitna przedstawicielka powieści psychologicznej dla mężczyzn. Mam jednak nadzieję, że są to jedynie niechlubne przykłady :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Klasycy i na ten temat się wypowiedzieli: "Nadzieja matką..." :)

      Usuń
  2. Lektura tej książki była dla mnie torturą. Może dlatego, że musiałam ją przeczytać na zajęcia. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale dzięki tej torturze nie pomylisz Moby Dicka z Donald Duckiem :)

      Usuń
  3. Trzeba sporo odwagi by po takiej traumie chodzić jeszcze do biblioteki :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba zmienić bibliotekę na taką z wolnym dostępem do półek :P

      Usuń
    2. To wówczas powstałoby ryzyko, że pani bibliotekarka nie znałaby znacznie większej ilości tytułów, a tak się kobita przejdzie między półkami, popatrzy i coś może w głowie zostanie :-)

      Usuń
    3. Od tego chodzenia to tylko kręgosłup boli:P

      Usuń
  4. Powiem szczerze, że na koniec tego wpisu to nawet już mi się śmiać nie chciało, tylko wyć z rozpaczy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie pamiętam czy czytałam, ale ja już czytam 55 lat, ale znam i tytuł i autora. Chyba był nawet film.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, film z Greogory Peckiem w roli kapitana Ahaba. Ja też jak dotąd tylko film oglądałam. Już ekranizacja sporo wniosła do mojego życia. Teraz liczę na więcej...
      Można się z tego śmiać, ale np. uwielbiam film 'Szczęki'. A tam wszystkie sekwencje na morzu - nawiązujące do pogoni Ahaba. Pamiętacie Quinta granego - wyśmienicie zresztą - przez Roberta Shawa? To można oglądać bez końca :) Dlaczego? Bo to reinterpretacja klasyczny motywu dla kultury amerykańskiej, motyw wprowadzonego przez Melvilla. To jest po prostu O CZYMŚ.

      Usuń
  6. Odpowiedzi
    1. A powinnaś się (a ja z Tobą) cieszyć, bo np. możemy "kupić toto za grosze".

      Usuń
    2. Ale ja korzystam nawet. Noo. Księgarnie z klasykami za bezcen są miłe. Ale nie bibliotekarki w tym stylu.

      Usuń
    3. Sprawa jest dla mnie o tyle przykra, że ja bez wątpliwości lubię panią Małgosię. Znam ją od 13 lat. Doceniam jej zaangażowanie w prowadzenie placówki. Po prostu jestem zaiedziona, że żyła iluzji. Bo jak się zastanowię, to chyba o to mi chodzi...Że naiwnie sądziłam, że kierownik biblioteki to jest ktoś z wykształceniem humanistycznym, oczytany. Ale pozbywszy się tych złudzeń, zrozumiałam, że wiedza humanistyczna pani Małgosi nie odbiega od przeciętnej polskiej i na nią też jest nakierowana. To, co mnie razi - to podkreślanie, że książka jest niepopularna, za ile książkę można kupić lub dostać, jakby to było najważniejsze w czytaniu... Zupełnie bez znaczenia jest wartość intelektualna czy kulturotwórcza książki. Znajomość kanonu literatury jest nieistotna, bo niby dlaczego maiłoby mieć to jakieś znaczenie?
      Czyż nie odwierciedla to kierunku, w którym zmierza u nas myślenie o kulturze? Przecież tak się mówi o produkcie - cena, popyt.

      Usuń
  7. Szczerze, to przyznam się że tej książki też szukałabym tylko po autorze bo nie wiem do jakiej kategorii ją zaklasyfikować. Chciałabym ją przeczytać tak samo jak i Dantego. Są to książki które od zawsze mnie nurtują ale nie umiem po nie sięgnąć...

    OdpowiedzUsuń
  8. Anonimowy01:27

    mogę tylko powiedzieć: "made my day" ;b

    OdpowiedzUsuń

Zastrzegam sobie prawo do moderowania komentarzy, gdy uznam to za stosowne.