Salman Rushdie Ojczyzny wyobrażone. Eseje i teksty
krytyczne 1981-1991
Wyd. REBIS, Poznań 2013
Tłum. Ewa i Tomasz Hornowscy
Salman Rushdie to Brytyjczyk z hinduskim rodowodem mieszkający
od 2000 roku w Nowym Jorku. Najsłynniejsza osoba z ciężką ptozą (opadaniem
powiek), jaką znam. Ptoza to bardzo upośledzająca widzenie wada. Rushdie chcąc ratować swój wzrok, poddał się w 1999
r. operacji skrócenia mięśni dźwigaczy powiek. Inne znane osoby, które zdecydowały się na taką operację, (ze względów estetycznych) to: moja ulubienica Perfekcyjna Pani Domu, czyli Małgorzata
Rozenek (rewelacyjny efekt wielkich oczu, jak u Barbi :) oraz Renee Zellweger
(opłakany efekt, kobieta przestała być sobą z tymi okrąglutkimi oczętami).
Pewnie dziwicie się, czemu nie piszę o Szatańskich wersetach, tylko o takich duperelach. To przez szacunek
dla Rushdiego, który o niczym innym nie marzy, tylko o tym, żeby dać mu
wreszcie spokój. Zresztą możemy przeczytać o jego przeżyciach związanych z Szatańskimi wersetami w eseju Tysiąc dni w balonie. Kiedy w 1988 roku wydał swoje najsłynniejsze dzieło, skorzystał ze swojej
pisarskiej wolności. Wolności pisarza do opowiadania o wszystkim (o czymkolwiek) w każdy możliwy sposób.
Rushdie jest ateistą, nie jest ani apostatą, ani heretykiem, ani obrazoburcą.
Zostało mu to ‘wciśnięte’. Na końcu ksiązki pisze o tym, wyjaśniając szczegółowo
intencje pisarskie, jakie mu przyświecały w dwóch najbardziej znienawidzonych
rozdziałach Szatańskich wersetów.
Już choćby dlatego Ojczyzny
wyobrażone warte są przeczytania. Wybór esejów ma także za zadanie ukazać nam
Salmana Rushdiego w nieco szerszym kontekście, obejmuje bowiem jego zainteresowania
w okresie poprzedzającym fatwę i kilka lat po niej. On sam ujmuje to tak: Życie uczy nas, kim jesteśmy.
Tom zawiera kilkadziesiąt krótkich tekstów zebranych w 12
częściach. Pierwsze części poświęcone są krajowi jego urodzenia – Indiom. Potem jest trochę o zapalnych punktach na
świecie (Palestyna). Widać, że Rushdie jest świetnie wykształconym, nowoczesnym
człowiekiem – jak sam o sobie pisze – człowiekiem
miasta, modernistą, dla którego niepewność to jedyna stała, z a zmiana to
jedyny pewnik. Pozostałe części są mniej zaangażowane, mniej naznaczone
polityką. Dotyczą kultury, pisarstwa i filmu. Ale mają wspólny mianownik,
widoczny dla mnie szczególnie jaskrawo po niedawnej lekturze podobnych esejów
J.M. Coetzeego. Są pisane z innego punktu widzenia - punktu widzenia
nieanglosaskiego. Poza tym to są teksty napisane przez emigranta. Z tej tożsamości zdaje
sobie świetnie sprawę sam Rushdie. Wątek wyobcowania, patrzenia na
rzeczywistość z pozycji obserwatora, ciągłe powroty mentalne, porównania z poprzednimi miejscami pobytu, niedopasowanie,
często odrzucenie, niemożliwa do zapomnienia przeszłość. To są wątki, które jakby
same cisnęły się Rushdiemu przed oczy, kiedy czyta takich wspaniałych autorów
jak Naipaul, Chatwin, Kapuściński, Gunter Grass, Boll, Singer, Roth, Bellow. Bardzo
inspirujące są jego wnikliwe analizy warsztatu pisarskiego takich tuzów literatury jak Gabriel Garcia Marquez, Mario
Vargas Llosa, a także mniejszych nieco i
całkowicie dalekich od realizmu magicznego autorów jak Jules Barnes, Kazuo
Ishiguro, Italo Calvino czy Kurt Vonnegut.
Salman Rushdie w 1988, roku wydania 'Szatańskich wersetów' i pisania niniejszych esejów |
Salman Rushdie podziwiał tych, którzy 'panują nad [pisarskim] materiałem'.
Tych, których powieści opanowują czytelnika totalnie, nie pozwalając mu się
wyrwać. Tych, którym czytelnik wierzy, że napisali to, co MUSIELI napisać. Lubi
dobre tempo powieści. Ceni umiejętnie stosowaną ironię. Podziwia kreację – niezwykłość
miejsca, bohatera, języka. Plastyczność metaforyki.
Jest wiarygodnym krytykiem, także dlatego, że nie lukruje.
Nie znosi męczących, nużących gier słownych (jak u Eco), scen wulgarnych i poniżania
kobiet przez mężczyzn (jak u Marqueza). Najbardziej chyba razi go w powieściach sztuczny koncept, realizowany na siłę, bez lekkości, bez liczenia się z czytelnikiem. Np. O Wahadle Foucault Umberto Eco pisze: Jeśli jest to droga, jaką podąża europejska
powieść, to powinniśmy jak najszybciej wsiąść w autobus jadący w przeciwnym
kierunku.
Dla fanów eseistyki humanistycznej i dla miłośników czytania o
pisaniu.
PS. W kilku miejscach pojawia się Polska - w kontekście 1989
roku i swojej silnej, niepozwalającej o sobie zapomnieć religijności. Jestem przekonana, że Rushdie naprawdę
zazdrości wierzącym i ich szanuje. Problem w tym - problem dla świata nietolerancyjnych radykałów, oczywiście - że się z żadną religią nie utożsamia.
_________________________________
Z półki
Od dawna planuję poznać twórczość tego autora. Może rozpocznę od tej pozycji...
OdpowiedzUsuńJa też nie czytałam jeszcze nic innego Rushdiego. Trochę się obawiala pierwszej lektury. Bałam się, że to prawda, co piszą o nim radykałowie, a jego sława pisarska wynika z sensacji i medialnej popularnosci. Zaczęłam więc od esejów sprzed Weresetów. Rushdie przekonał mnie do siebie. Jego teksty są wyraziste, ale autor nigdy nie odnosi się do oponentów niestosownie. Włąsnie, w tekstach eseistycznych jest bardzo wyważonym facetem. A niektórymi książkami zachwyca się jak dziecko (np. Italo Calvino). Entuzjasta, uroczy!
OdpowiedzUsuń