(Legenda. Geniusz. Skandalista. Biseksualista. Schizofrenik)
Przeł. Hanna Pawlikowska-Gannon
Wydawnictwo Marginesy 2014
Zdarzyło się w moim życiu ostatnio kilka zbiegów okoliczności związanych z Wacławem Niżyńskim. Najpierw przydarzył się nam balet. Dwa tygodnie temu byliśmy z mężem i córką na balecie ‘1914’ w Teatrze Wielkim. Każde spotkanie z baletem jest dla mnie ogromnie poruszające. Po każdym spektaklu baletowym, po tym też, moje myśli nieuchronnie biegną do potrójnego ‘Święta wiosny’ obejrzanego na tej samej scenie w 2011 roku.
Tamten dzień to był wielki dzień dla mojej rodziny. Przeżyliśmy coś wspaniałego! Odtąd staramy się chodzić na nowe spektakle baletowe w Warszawie. Wszyscy przeżyliśmy katharsis, choć każdemu z nas podobała się inna z trzech zaprezentowanych wtedy wersji ‘Święta’. Mojemu mężowi i córce część choreografii Emanuela Gata (z 2004) – nowoczesny taniec na 3 pary. Mnie, choreografia podkreślająca synchroniczność pastelowej grupy baletowej autorstwa słynnego Maurice’a Bejarta (z 1959).
Wszystkim nam jednak zaimponowała rekonstrukcja choreografii Wacława Niżyńskiego z 1913 roku. Archaizująca, dzika, pierwotna, okrutna opowieść o składanej ofierze w stylizowanych strojach ludowych (mężczyźni z brodami, kobiety z warkoczami) z ciałami luźno zwisającymi, stopami do środka i zeskokami na proste nogi ze stopami brzydko zadartymi do góry.
Tamten dzień to był wielki dzień dla mojej rodziny. Przeżyliśmy coś wspaniałego! Odtąd staramy się chodzić na nowe spektakle baletowe w Warszawie. Wszyscy przeżyliśmy katharsis, choć każdemu z nas podobała się inna z trzech zaprezentowanych wtedy wersji ‘Święta’. Mojemu mężowi i córce część choreografii Emanuela Gata (z 2004) – nowoczesny taniec na 3 pary. Mnie, choreografia podkreślająca synchroniczność pastelowej grupy baletowej autorstwa słynnego Maurice’a Bejarta (z 1959).
Nawet dziś ten spektakl wywołuje głębokie poruszenie, a co dopiero w 1913 roku, kiedy to odważył się wystawić tę premierę w Paryżu Siergiej Diagilew i jego trupa Balety Rosyjskie! Autorami byli - muzyka: Igor Strawiński, choreografia: Wacław Niżyński, scenografia: N. Roerich i R. Bakst.
W biografii Niżyńskiego choreografia tego baletu – ‘Święta wiosny’ - jest najważniejszym punktem, punktem zwrotnym. I oczywiście od niej zaczyna się książka o tym artyście, autorstwa Angielki Lucy Moore. Książkę tę, dziwnym zrządzeniem losu, wypatrzyłam ostatnio na półce księgarni. Jeśli do tego jeszcze dołożyć fakt, że za najgenialniejszą choreografię Niżyńskiego uważa się 11-minutowy balet (do muzyki C. Debussy’ego) ‘Popołudnie fauna’ z 1912 roku, a ja właśnie ostatnio zakochałam się w pachnących dzikością perfumach nomen omen Popołudnie fauna, musiałam uznać, że to był znak J Dodajmy jeszcze pierwowzór mitycznej historii o faunie podglądającym nimfy leśne, czyli wiersz Stephana Mallarme’go, i mamy pełne tło, żeby zacząć wreszcie pisać i mysleć o samym Niżyńskim.
A trudno zdaje się jednoznacznie o nim pisać. Jego życie jest pełne sprzeczności. Jest też tragiczne. Oczywiście można je ująć w takim skrócie, jak zrobił to polski wydawca: Legenda. Geniusz. Skandalista. Biseksualista. Schizofrenik. Ale jest to oczywiście marketingowe uproszczenie.
Niewątpliwie jest to niesamowita postać. Co ciekawe... Polak. Choć niewielu na świecie tak Vaslava Nijinsky’ego postrzega. Nawet autorka omawianej biografii pisze o nim „obywatel imperium rosyjskiego” (urodził się w 1889 r. w Kijowie w trakcie tournee rodziców pochodzących z Warszawy), choć nigdy nie nauczył się dobrze pisać po rosyjsku i „miał miękki polski akcent”. Ciekawe dlaczego?
Autorce udaje się dobrze pokazać jego dwie twarze. Pierwsza to twarz skromnego, cichego, potulnego, niezdarnego (sic!) chłopaka, o skomplikowanej seksualności, potem niezaradnego mężczyzny. Druga to twarz zrośniętego z rolami tancerza-aktora o wspaniałej mimice i najwyższych na świecie umiejętnościach baletowych.
Niżyński był od dziecka najlepszym tancerzem ze wszystkich: najpierw spośród dzieci swoich rodziców-tancerzy, potem wśród uczniów carskiej szkoły baletowej, następnie był najlepszym młodym tancerzem Carskich Baletów Rosyjskich, potem komercyjnych baletów Rosyjskich Diagilewa w Paryżu. Bez wątpliwości był w swoim czasie (lata 1909-1916) najlepszy na świecie. Wzniósł balet męski na niebotyczny poziom. Pokazał się jako awangardowy choreograf. A na koniec był najlepszym tancerzem wśród pacjentów szpitala psychiatrycznego...
Bardzo mnie poruszyła jego historia. Bardzo. On powinien tańczyć, a nie zajmować się walką o swoją tożsamość z wykorzystującym go, także seksualnie, sponsorem – menedżerem. Powinien mieć szansę rozwoju talentu bez konieczności walki z wrogami branżowymi (choć branża baletowa po dziś dzień jest pełna patologii). Żeby zrobić karierę na miarę talentu zabrakło mu uczciwego impresaria (dziś menedżera). Był też ofiarą popularności niczym współcześni celebryci.
Jego inteligencja ruchowa nie mieściła się na używanej dotychczas skali mistrzostwa baletowego. Skakał tak, że wydawało się, że zawisa w powietrzu. W makijażu scenicznym, nałożonym bezpośrednio na obcisły trykot, był bogiem - bogiem czego tylko chciał: seksualności, lubieżności w ‘Popołudniu fauna’, gierek męsko-damskich w pierwszym balecie o współczesności ‘Gry’, kwiatem-różą w ‘Duchu róży’, idealnym niewolnikiem w obróżce z pereł w ‘Szeherezadzie’, marionetką w niemalże autobiograficznym balecie ‘Pietruszka’.
Ta rozbieżność była zbyt wielka. To była zbyt wielka przepaść, żeby codzienne przejścia z jednej tożsamości do drugiej mogły udawać się bez końca. Historia jego psychozy, a potem leczenia psychiatrycznego jest szokująca.
Wspaniała, poruszająca historia.
PS.
W Krakowie (Teatr Słowackiego) można zobaczyć sztukę teatralną Anny Burzyńskiej Niżyński. Zapiski z otchłani
reżyseria i opracowanie muzyczne: Józef Opalski
scenografia i kostiumy: Przemysław Klonowski
obsada: Grzegorz Mielczarek, Agnieszka Judycka, Tadeusz Zięba, Sławomir Maciejewski
premiera: 1.12.2013
PPS.
Dostępny jest zarówno 'Dziennik' Niżyńskiego pisany w początkowej fazie psychozy, jak i jego analiza napisana przez lekarza dra nauk medycznych Tomasza Nasierowskiego
'Gdy rozum śpi, a w mięśniach rodzi się obłęd. O życiu i chorobie Wacława Niżyńskiego'
Nie mam pojecia do jakiej kategorii zaliczyc te ksiazki, ale bardzo mnie nimi zaciekawilas!
OdpowiedzUsuńKategoria: biografia.
UsuńZnalazłam jeszce informację o aktualnym przedstawieniu Bóg Nizyński Teatru Wierszalin w reż. Piotra Tomaszuka. Też na podstawie jego Dziennika z 1919 r.
OdpowiedzUsuńTen temat to jest gotowa sztuka, film... Udręka i ekstaza po prostu.
http://soksuwalki.eu/teatr-polska-bog-nizynski-teatru-wierszalin-z-suprasla-w-sok/
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńJuż na jednym z blogów czytałam równie obszerny post o tej książce....
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą, że historia życia Niżyńskiego jest bardzo poruszająca . Mogę to wywnioskować z tamtego i Twojego posta a przecież cokolwiek wiedzy na jego temat liznęłam w młodości, kiedy więcej mnie pochłaniała sztuka.
To dramatyczna, ale i niezwykle intrygująca, złożona postać.
Chętnie bym przeczytała...może kiedyś uda mi się ją zdobyć.