Maj Sjowall, Per Wahloo Ludzie
przemocy
Tłum. Ewa Chmielewska-Tomczak
Tłum. Ewa Chmielewska-Tomczak

Właśnie przeczytałam ostatni tom z dziesięcioksiągu historii
kryminalnych rozwiązywanych przez ekipę Martina Becka. Żegnając się z żalem z
tą serią, chciałabym podsumować, co ją wyróżnia w moich oczach.
Moje pierwsze czytanie Sjowall, Wahloo przypadło pod koniec
lat 70-tych (oni zaś wydawali serię w Szwecji w latach 1965-75). Wtedy,
przypadkiem sięgnęłam po Śmiejącego się
policjanta. Teraz wiem, że miałam szczęście, bo jest to ich najlepsza
powieść. Ja miałam kilkanaście lat, z kryminałów czytałam dotąd Conan Doyle’a i
Agathę Christie. Przeżyłam szok. Zupełnie inna konwencja. (Oczywiście wtedy nie
miałam o tym pojęcia.) Żadnych dworków, posiadłości, guwernantek, czarnych
owiec w rodzinie, wydumanych historii o zawijaniu w dywan i spadających na
głowę blokach skalnych, arystokratycznych bohaterów i wybitnych umysłów
detektywistycznych… które zdążyłam tak bardzo polubić! Jakie to wszystko było
śliczne, cukierkowo śliczne, w porównaniu z tymi - nie wiedzieć czemu - ponurymi Szwedami. Dzięki nim dowiedziałam
się, że są kraje, które borykają się z… dobrobytem i jego konsekwencjami. A
przestępca i jego wykroczenie przeciw prawu jest tych problemów wytworem.
Śledztwo zaś rozwija się dzięki sumienności zespołu policjantów, rutynie, byciu
wiernym procedurom i obywatelskiej aktywności - oczywiście to sformułowanie też
było mi wtedy nieznane.


Oczywiście mając lat naście nic o tym manifeście, ani
zamyśle nie wiedziałam. Czytałam więc sobie, nie mogąc się nadziwić, jak tam
wszystko spokojnie, nienerwowo przebiega (nawet jak piszą, że nerwowo…); jaka tam
panuje wyrozumiałość (teraz wiem, że chodzi o tolerancję) dla inności; jaka
tam panuje swoboda obyczajowa (ach, to luźne podejście do seksu); jak inaczej niż u nas
traktowane są kobiety (już wtedy!). Jedynym zauważalnym
problemem wydają się być żądza pieniędzy
i władzy, dysproporcje społeczne, głupota i nieuctwo, obojętność na świat
wokół. Po prostu zupełnie inny świat niż świat dostępnej mi Polski gierkowskiej.
Mamy początek XXI wieku. Na rynku polskim pojawiają się jak
grzyby po deszczu skandynawskie kryminały z Wallanderem. Henning Mankell bez
wahania wskazuje na Maj Sowall i Pera Wahloo jako „matkę i ojca” kryminału
szwedzkiego, inspiratorów także jego serii. Za chwilę pojawiają się więc nowe
tłumaczenia dziesięcioksiągu, rzeczywiście lepsze (brawa dla nowej tłumaczki pierwszych ośmiu części Haliny Thylwe,
tłumaczki także Mankella, ale i Bergmana).
Czytam znowu. Diagnoza aktualna, choć zaangażowanie w wizję
socjalistyczną – archaiczne, a manifesty polityczne na całą stronniczkę trochę śmieszą.
Jednak zastosowane chwyty formalne: wielogłos bohatera grupowego, polegający na
oddawaniu narracji kolejnym członkom zespołu śledczego - stał się normą.
Realizm w opisie żmudnej pracy policjantów - stał się normą, ale pożądaną normą.
Zdiagnozowana przez autorów lista przyczyn przestępczości, w tym przestępczość
na tle seksualnym, terroryzm na tle ekonomicznym – stała się normą. Szczegóły
codzienne, praca, dom, przedszkole, muzyka, jedzenie, szczegóły topograficzne,
obyczajowe, lokalne jako podstawowa charakterystyka bohaterów wydają się już także
oczywistością, choć dopiero od czasów Sjowall i Wahloo stały się pełnoprawnym
elementem fabularnym. Bez tego wszystkiego tzw. kryminał skandynawski przecież nie
istnieje.
Jednymi z niewielu rzeczy, które zostały dodane do przepisu na
‘powieść o przestępstwie’, jaki sporządzili Maj Sjowall i Per Wahloo wydają się
przestępstwa internetowe, most na Sundzie, telefony komórkowe, japońskie suvy zamiast
wszechobecnych zielonych volvo oraz bruschetta na śniadanie zamiast mleka ze śledziem. Oraz faszystowski
trup w szafie i przestępstwa seksualne w rodzinie, które zdiagnozowano jako
ważne dla Skandynawii stosunkowo niedawno.

Podsumowując, cenna seria, dobra seria. Formalnie
nowatorska. Zaangażowanie autorów – niedzisiejsze. Inklinacja lewicowa – bardzo
idealistyczna, ale lepsze to niż naturalistyczne upodobanie do przemocy.
Literacko i pragmatycznie udało im zrealizować swoje zamierzenie. Przemycili
diagnozę społeczną do literatury popularnej. Ustawili wysoko poprzeczkę swoim
następcom. Takich rodziców nie trzeba się wstydzić, choć są (jak to rodzice) nieco
staroświeccy.
*** We wspomnianym tomie Acta Sueco-Polonica nt kultury
popularnej i powieści kryminalnej znajdziecie też świetny esej Mariusza Czubaja
„Deckare jako guerilla”.
____________________________
Książki przeczytane w ramach wyzwania Z półki
Ile rzeczy mozna dowiedzieć się z kryminału i jego recenzji. nie były to zatem takie sobie, rozrywkowe, popkulturalne kryminały. Mam nadzieję, że seria zostanie wznowiona i będę mógł przeczytać polecanego przez ciebie "Smiejącego się policjanta". Polecam ci jesli nie slyszalaś lub nie czytałaś, "Krwawą setkę" Burszty i Czubaja, są tam omówienia najlepszych utworów i pisarzy tego gatunku, wywiady, a wszystko przejrzyście pogrupowane historycznie oraz na podgatunki. Zawsze mozna się przyczepić do obecności lub braku jakiegoś tytułu, ale wszystkim nie dogodzisz :)
OdpowiedzUsuńAle wiesz, że seria jest aktualnie dostępna na półkach skięgarskich?
UsuńDzięki za Krwawą setkę. Burszta i Czubaj do mnie przemawiają. Antropologia literatury to coś dla mnie :)
Oczywiście nie wiedziałem. Dzięki :)
UsuńPiękne omówienie całej serii. Kiedyś też czytałam Śmiejącego się policjanta, aczkolwiek wypadałoby wrócić, bo niewiele pamiętam (jak to ja, zwłaszcza z kryminałów), potem coś jeszcze, ale samej serii - i to 10-tomowej - nie znam.
OdpowiedzUsuńPoszczególne rzeczy nie są równe jakościowo, ale to normalne. A przeczytanie całości to dodatkowy smaczek, który polecam.
UsuńNie mogę przeczytać tego wpisu, bo właśnie czekam w kolejce bibliotecznej, z niecierpliwością. Bardzo dobry cykl, polecam na lewo i prawo. Może dlatego, że był efektem współpracy umysłów obu płci :)
OdpowiedzUsuńDwupłciowość tekstu to jedna z ciekawostek związana z tym cyklem. Wydaje się, jakby jedno z nich było bardziej dowcipne i zplaczywe, drugie bardziej wrażliwe społecznie i 'przytulające'.
UsuńNigdy nie natknęłam się na tę serię, ale chyba dlatego, że kryminałów prawie że nie czytałam dawniej.)
OdpowiedzUsuńNo i jest to mało znana seria. Kiedyś kilka pierwszych części wydano w serii z jamnikiem. Na pewno pamiętasz te okładki :) Teraz ryzyko finansowe wydania tej 'literatury popularnej dla wymagających' podjęło wyd. Amber. I nawet zlecili nowe tłumaczenie. Przy małych kilkutysięcznych nakładach jest to podobno zupełnie nieopłacalne. Czyli chwała im za to.
OdpowiedzUsuńPamiętam jamnika , oczywiście, tylko raczej nie czytałam z książek w tej serii wydawanych, a widzę że troszkż straciłam.)
Usuń